Percival plac przed Muzeum, Koszalin - 16.05.2015 r.
Wieczorem 16 maja w całej Polsce wszelkiego rodzaju muzea oblegane są przez tłumy zwiedzających. W ramach akcji "Noc muzeów" za darmo poznać można historię kraju czy regionu, a do tego organizowane są specjalne wystawy, happeningi, pokazy oraz koncerty - również i w tym roku Koszalin przyłączył się do akcji, dzięki czemu na gości czekała moc atrakcji. Dla mnie największą z nich był niewątpliwie występ grupy Percival, a więc w pełni akustycznego projektu muzyków folk-metalowego Percival Schuttenbach. Grupa pod skróconą nazwą występuje w mniejszym składzie (w Koszalinie wystąpili jako trio) i korzysta tylko i wyłącznie z akustycznych instrumentów ludowych. Jako że lubię takie folkowe "dziwności" (niecały miesiąc wcześniej zaczarowała mnie ukraińska Atmasfera) a za trzy dni czekała mnie premiera trzeciej części "Wiedźmina", w której mogliśmy usłyszeć kawałki kapeli z Lubina, to nie pozostawało nic innego jak tylko spotkać się ze słowiańską przeszłością.
Po dotarciu do muzeum czekało nas nie lada zaskoczenie, bowiem okazało się, że Percival występuje na... samym środku placu. Nie było żadnej sceny czy specjalnego nagłośnienia - zespół przyniósł taboreciki oraz instrumenty, rozłożył się i po prostu zaczął grać. Organizatorzy chyba nie przewidzieli tego, że wraz z premierą nowej gry CD Projekt wzrośnie również zainteresowanie muzyką ludową, gdyż frekwencja była większa niż na niejednym koncercie rockowym czy metalowym, przez co:
a) ci, którzy przyszli zobaczyć zbiory muzealne mieli ograniczoną możliwość poruszania się; b) osoby chcące posłuchać muzyki musieli ustawiać się po bokach czy z tyłu, gdzie słychać było niewiele (już nie mówiąc o widoczności).
Czy aż tak trudno było stworzyć malutkie podwyższenie dla kapeli gdzieś z boku, aby fani (lub osoby po prostu ciekawskie) mogli cieszyć się unikalnością tych dźwięków? Czy naprawdę miasta nie stać na wynajem trzech mikrofonów, aby chociaż było słychać o czym w ogóle są poszczególne numery? Na pewno było można gdyż zaraz obok stała konsoleta wraz z zestawem wielkich głośników (i mikrofonem!), z których puszczano ogłoszenia...
Oczywiście Percival zrobił to, co do niego należało: zagrał z zaangażowaniem i pasją, wykorzystując instrumenty, których samo zobaczenie było sporą atrakcją, ale nie da się ukryć, że organizatorzy skrzywdzili i ich, muzyków, i nas fanów. Chciałbym wybrać się na ich koncert raz jeszcze, ale tym razem w jakimś klubie, gdzie wszystko będzie zorganizowane bardziej profesjonalnie - nie mogę bowiem znieść już komentarzy znajomych, którzy widzieli Percival na PGA, mówiących o tym, jak genialnym był występ przy dobrym nagłośnieniu i klimatycznym oświetleniu.
|