01. Hands Of Your God
02. Walking On Water
03. Swing Of Death
04. Masquerade Ball
05. Save Me
06. River Of Tears
07. Queen Of The Dead
08. Into The Dark
09. True Love Through Blood
10. Under The Gun
11. Hands Of Your God (Alternative Version)



Generalnie nie przepadam za historiami o wampirach, ostatnio nawet stare filmy do mnie nie przemawiają, ale ponieważ mamy "Tydzień Dobroci Dla Jorna" rzucam się do recenzji.

Nie wiem czy "Dracula" jest częścią nazwy projektu, czy tytułu płyty, w każdym razie całość sygnowana jest dwoma nazwiskami: Jorn Lande i Trond Holter, co rozumiem, że ma odłączyć ten projekt od dyskografii solowego zespołu Jorna, chociaż właśnie stąd panowie się znają. Szybkie zerknięcie w przeszłość gitarzysty ujawnia płyty hard rockowe, glam rockowe i trochę popu, i to on od kilku lat planował projekt pod nazwą "Swing Of Death", rock'n'rollowy koncept opowiadający historię Drakuli. Tyle czytania wikipedii po norwesku, przechodzimy do muzyki.

"Hands Of Your God" zaczyna się od dobrych wampirzych skojarzeń: grzmoty, dzwon i gitara akustyczna bezbłędnie udająca klawesyn. W wolnej partii wokalnej Jorn brzmi bardzo po swojemu ("Yeeeeeeeeah!"), nie brakuje obszernej solówki gitarowej, jednocześnie tło cały czas wybija rytm renesansowego tańca. Słuchacz został wprowadzony w klimat. "Walking On Water" ma już konkretne riffy z pogranicza hard rocka i power metalu, z grubsza trzyma styl lepszych solowych albumów Jorna, chociaż dodatkowo w solówce wchodzi znowu temat taneczny, swoją drogą świetnie napisana partia. Jak na razie to ten kawałek jest ulubieńcem słuchaczy i w nim najlepiej słychać współpracę obu autorów.

Kolejny kawałek daje mi do zrozumienia, że "swing" w tytule to nie były żarty. Nagle odzywa się pianino z przedwojennego gramofonu, a refren przypomina jakiś szlagier sprzed kilku dekad, nie tracąc przy tym hard rockowego zaśpiewu i nowocześnie brzmiącej gitary. Kompletna petarda i zagranie na nosie tym, którzy mówią, że do ciężkiego grania się podobno nie tańcuje. W "Masquerade Ball" znowu zaczynamy od pianina i "klawesynu", żeby w końcu poprzerywać lekkie partie ciężkimi riffami na dobrym basie i wyraźnymi zmianami tempa w solówkach.

"Save Me" to typowy przedstawiciel rock opery, na nieszczęście wchodzi drugi wokal. Lena Floitmoen nie jest ani mocno rockowa, ani klasyczna, chórki ciągną w dół, duet się nie klei. I tu punkty odejmiemy (podobne refleksje miewam przy Avantasii). W "River Of Tears" jest o tyle lepiej, że kawałek sam się broni niesamowicie wpadającą w ucho melodią i dynamiczną kompozycją. Kolejna porcja dzwonów i "klawesynu" i spokojny wokal rozpoczynają mój ulubiony numerek na tej płycie - "Queen Of The Dead", w którym swobodnie przechodzimy od lirycznego wstępu do klasycznego heavy metalowego refrenu i wyścigowej solówki. Końcowa część płyty to jeden niezły instrumental i dwa słabsze kawałki z babą na wokalu, które nie dorównują już początkowym numerom.

Mogę z czystym sumieniem dać 8 punktów, bo album trzyma się kupy jako koncept, odważnie łączy gatunki (rock opera, swing, szlagier, metal), wpada w ucho i jest technicznie na wysokim poziomie. Bez drugiego wokalu zapunktowałby nieco wyżej. Teksty też są niegłupie, bo pokazują, że bycie wampirem to nie rurki z kremem tylko utrata duszy i droga bez powrotu ku wiecznemu potępieniu, ale jak to bywa w hard rocku i heavy metalu, do piekła zawsze jedzie się przy dobrej muzyce.

Walking On Water:



Lucy / [ 21.04.2015 ]




brak recenzji





Nick:  



E-mail:  



Treść komentarza:  



Suma 2 i 3 =








Jorn Lande & Trond Holter
Dracula: Swing Of Death

Avalon Online - 2015 r.




8/10



brak recenzji



© https://METALSIDE.pl 2000 - 2024 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!