01. Lucifer's Bride
02. Pan Demon ium
03. Legacy Of Rock
04. Black Rider
05. Red Death
06. Warning
07. Broken Heart Blues
08. Holy Deceiver
09. Iron Ground
10. Say Goodbye To Heaven



Blacksnake to zespół który powstał w 2005 roku i w swoim dorobku ma dwie płyty studyjne. Do niedawna nie miałem o tej kapeli najmniejszego pojęcia, aż któregoś dnia dostałem mejla z prośbą o recenzje płyty "Lucifer's Bride". Szybki rekonesans w internecie i szufladka "stoner/doom/thrash metal" okazała się bardzo intrygująca. Koniec końców CD dotarło do mnie i od kilku dni nieustannie z nim obcuję.

"Lucifer's Bride" to dziesięć kompozycji i niespełna 38 minut muzyki. Dosyć krótka jest ta płyta, ale za to intensywna. Dominują tutaj luzacko rock'n'droll'owe klimaty z południa Stanów Zjednoczonych. Jednym słowem etykietkowego "stoner" jest tutaj najwięcej. Ale nie tylko, bo muzyka Blacksnake jest dosyć zróżnicowana. Mamy spokojniejsze numery jak na przykład "Black Rider", "Broken Heart Blues" (świetny vinylowy efekt!) czy "Warning", ale nie brakuje bardziej energiczniejszego grania jak "Holy Deceiver", czy "Pan Demon ium" (jakie "Hammondy"!).

Muzycy Blacksnake zdają się doskonale bawić w momencie komponowania jak i grania swoich utworów. Sporo w tym luzu, zero napinki i mnóstwo rock'n'droll'a. Muzyka zawiera bardzo pozytywny przekaz i słuchając tej płyty nie sposób mieć zły humor. Kapitalna sprawa. Numery są dosyć krótkie, bo tylko jeden trwa dłużej niż cztery minuty, ale swoją intensywnością nadrabiają ten mankament. No tak, bo chciałoby się, żeby ta płyta trwała dłużej i więcej muzyki było na niej. A już tak na poważnie - jestem pod sporym wrażeniem umiejętności kompozytorskich...

Moim osobistym "michałkiem" na tej płycie jest utwór numer 9, czyli "Iron Ground" oparty na świetnym riffie. Do tego kapitalna linia wokalna, świetne plamy klawiszy w tle i mega zwolnienie. Super to wszystko się skomponowało i w zasadzie ten numer lubię sobie powtórzyć przy przesłuchiwaniu płyty. Od pierwszego przesłuchania zaprzyjaźniłem się z tym kawałkiem i cały czas to się nie zmienia.

Hmm... tak się zastanawiam teraz nad tymi etykietkami jakimi zaszufladkowano muzykę Blacksnake. Doom to zdecydowanie nie jest w żadnym aspekcie. Stoner - oj tak, te klimaty tutaj siedzą najmocniej. Thrash? Hmm... zupełnie nie... ale coś tam mi momentami świta, ale nie muzycznie, a bardziej w konstrukcji niektórych numerów. Ale to bardzo odległe i swobodne nawiązanie. Ja dodałbym do tego klasyczne heavy, bo sporo na "Lucifer's Bride" takiego grania. Polecam na przykład numer "Say Goodbye To Heaven" - też jeden z moich ulubionych na tej płycie.

Zresztą jak tak patrzę po trackliście to w zasadzie każdy kawałek ma w sobie jakiś charakterystyczny motyw, który pozwala ciepło o nim pomyśleć. A to jakiś klawiszowy wtręt, a to intro rodem z horroru, a to wspomniany sound a'la vinyl, czy też jakiś mega charakterystyczni riff. Jak widać jest dosyć bogato i zróżnicowanie. Dzięki temu słucham tej płyty z duża przyjemnością.

Kilka słów podsumowania... Chłopaki z Blacksnake nagrali niebanalną płytę. Sporo w tym graniu luzu, radości i dobrej zabawy. Słuchając "Lucifer's Bride" bardzo łatwo poprawić sobie humor. Poważnie. Ta muzyka przenosi nas w całkiem inne miejsce niż to w którym jesteśmy podczas jej słuchania. To bezpłatna wycieczka w jakiś słoneczne miejsce, wypełnione dobrą zabawą i innymi przyjemnościami. Polecam w zasadzie każdemu. Bo to jest całkiem dobre granie, do którego wraca się z przyjemnością.

Piotr "gumbyy" Legieć / [ 14.02.2014 ]




brak recenzji





Nick:  



E-mail:  



Treść komentarza:  



Suma 2 i 3 =








Blacksnake
Lucifer's Bride

Diabolizer Records/Defense - 2013 r.




7,5/10



brak recenzji



© https://METALSIDE.pl 2000 - 2025 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!