Zespół Thermit powstał w 2009 roku w Poznaniu. W 2012 muzycy zaprezentowali demo zatytułowane "Demo'n'Beer", a rok 2013 przyniósł EP'kę "Encephalopathy". Przyznam szczerze, iż o tym zespole do niedawna nie miałem najmniejszego pojęcia. No ale to już historia i czym prędzej przechodzimy do muzyki... a tutaj się dzieje się.
Na "Encephalopathy" muzycy umieścili 5 autorskich kompozycji plus... hmm... covero-medley - w dalszej części tej recenzji rozwinę ten temat, a na razie zajmiemy się thermitowym graniem. Muszę przyznać, że to "hałasowanie" zrobiło na mnie spore wrażenie. Klasyczny heavy metal ze sporymi elementami thrash i power (tego z USA) metalu, a całość genialnie zanurzona w sosie z lat 80-tych. Jest bardzo oldschoolowo i niesamowicie... świeżo. Dziwne zestawienie? Poniekąd, ale muzycy kapitalnie łączą starego ducha grania z nowymi czasami. Oczywiście zapominamy o jakiejkolwiek nutce nowoczesności. Bez przesady. Ma trącić myszką i tak dokładnie jest. Jak dla mnie świetne połączenie.
Te pięć numerów to heavy metalowa jazda na bardzo wysokim poziomie (tak, tak... nie przesadzam). Numery niesamowicie zróżnicowane, pokombinowane i bezbłędnie zaaranżowane. Tutaj chylę czoła kompozytorskim umiejętnościom muzyków. Każdy kolejny numer zaskakuje różnorodnością, pełno w nich przeróżnych zagrywek, zmian tempa, jakichś nakładek itp., itd. Wyśmienicie się tego słucha. Pyszne solówki (np. maidenowa harmonia w "Other Man"), sporo świetnych riffów i sekcja która to wszystko napędza - jak ja lubię gdy bas tak elegancko chodzi. No i jeszcze osobne słówko o wokalach się należy. Trzeszcz to kawał heavy metalowego gardła... górki - nie ma sprawy, solidny scream - jak najbardziej... no i konkretnie wrzasnąć też potrafi. Do tego nieźle pokombinowane linie wokalne - świetna robota.
Nie będę pisał o poszczególnych numerach, bo tutaj jest taki "kolorowy zawrót głowy", że po prostu mija się to z celem. Każdy z nich to osobna historia w której dzieje się mnóstwo pozytywnych rzeczy. To trzeba po prostu posłuchać i tyle. No i jeszcze obiecany coverowy medley zatytułowany "Thermitallica". Jak można się domyśleć to muzycy wzięli na warsztat twórczość gigantów z zespołu Metallica. A o co chodzi z tym wszystkim? Thermitowcy poskładali ten numer z kilkunastu (a może i nawet więcej) fragmentów powybieranych z różnych utworów. Całkiem spora to wycieczka przez dyskografię zespołu Metallica, bo kompozycja trwa ponad 10 minut. Muszę przyznać, że to jest genialny pomysł i brawa z realizację. Oczywiście Thermit gra po swojemu, trochę własnych rzeczy tam dołożyli, ale całość wyszła naprawdę zacnie. Z wielką przyjemnością słucham tego kawałka, a moim ulubionym fragmentem jest akustyczne zwolnienie z "Master Of Puppets". Klasa.
Cóż... pora podsumować EP'kę "Encephalopathy". 36 minut kapitalnego grania - to bez dwóch zdań. Szczerze mówiąc jestem pod sporym wrażeniem tego co chłopaki zmajstrowali. Dawno nie słyszałem tak wciągającego grania, którego słuchałbym z taką przyjemnością. Mam nadzieję, że wkrótce Thermit zadebiutuje z dużym albumem na który w tej chwili czekam niecierpliwie. Chłopaki mają niewiarygodną głowę do pisania świetnej muzyki. Mam nadzieję, że w przyszłości to się nie zmieni i będziemy mieli sporo radości i przyjemności z kolejnych wydawnictw opatrzonych logo tego zespołu. Zdecydowanie polecam wszystkim heavy maniakom!
Piotr "gumbyy" Legieć / [ 26.01.2014 ]
|