Czy jest Wam znany zespół DGM? Szczerze w to wątpię. Może jedynie jacyś mocno obeznani we włoskim progressive power metalu coś skojarzą. Ja osobiście z makaroniarskim metalem nie obcuję na co dzień, wyłączając oczywiście Rhapsody i album Labyrinth "Return To Heaven Denied". Jednakowoż jakimś szczęśliwym trafem, natknąłem się na utwór "Repay" pochodzący z wydanego w tym roku albumu "Momentum". Gatunek jaki gra DGM nazywany jest progressive power metalem. Ja sam nigdy nie byłem wielkim fanem progresywnego grania. Wolę raczej prosty, melodyjny metal bez niepotrzebnych udziwnień. Ale przecież w gatunku jaki gra zespół pojawia się również przedimek "power", więc postanowiłem oblookać, co dało to "ekstremalne" połączenie.
Po pierwszym przesłuchaniu moja reakcja była następująca: "Jaki progressive? Toż to istny Allen/Lande". I to nie za sprawą gościnnego występu Sir Russella (tak tak, ten Pan udzielił nam swojego głosu), lecz nad wyraz melodyjnych, wręcz przebojowych refrenów. No byłem naprawdę mile zaskoczony. Ja - kompletne a-progresywne, beztalencie w słuchaniu Dream Theater, czy Pink Floyd, nagle znajduję na prog power metalowej płycie coś dla siebie. Niech wyraz "przebojowy" nie będzie dla Was wadą, gdyż muzyka - zwracam honor - jest bogata w progresywne smaczki, nieprzewidywalne motywy i wirtuozerskie solówki, w tym pojedynki gitary z klawiszami. To wszystko jednak absolutnie nie zakłóca treści albumu, słucha się go bez większego trudu i wszelakie udziwnienia są pięknie rozwiązane w łatwą dla uszu melodię refrenową. Oczywiście trzeba odpalić krążek drugi raz i kolejny, aby ogarnąć wszystkie trudniejsze momenty. Jednak przy tak melodyjnych i lekkich akcentach to sama przyjemność.
Wielką zaletą wydawnictwa jest także równość. Wszystkie kompozycje utrzymane są w podobnym klimacie i na tym samym poziomie. Jednak, jeśli miałbym wymienić swoich faworytów, to będą to na pewno: "Trust" - wg mnie największy hicior albumu, kapitalny od początku do końca i "Repay" - przepiękna ballada, od której zaczęła się moja znajomość z DGM. Reszta absolutnie nie zostaje w tyle. Mamy również 2 specjalnych gości: wcześniej wspomnianego przeze mnie Russella Allena w pierwszym utworze "Reason" (jakże takie otwarcie może nie zrobić apetytu na więcej), oraz Viggo Lofstada, który użyczył gitary na "Chaos" (kolejny genialny refren). Skoro już jesteśmy przy gościach, nie sposób nie wspomnieć o gospodarzach. Wokal Pana Marka Basile stoi na wysokim poziomie. Mark posiada ciekawą barwę, której raczej ciężko zarzucić power metalowe pedalstwo, ale też nie grzeszy zbytnim twardzielstwem. Po prostu pasuje do muzyki i już. Duet gitarowo-klawiszowy tworzony przez Simone Mularori i Emanuele Casadi, robi idealną robotę nie tylko w solówkach, ale również w partiach drugoplanowych, w których też sporo się dzieje.
A właśnie! Co z power metalem, który rzekomo jest częścią muzyki Makaroniarzy? No ja osobiście nie słyszę tutaj tego power metalu, który znam, ale jakie to ma znaczenie, skoro bez tego płyta jest genialna? Nie wspomniałem, że "Momentum", to już 8. dziecko Włochów, więc byle dzieciaczki tej muzyki nie tworzą. Ponieważ zdążyłem już się zaznajomić z wcześniejszymi wydawnictwami, przyznam, że DGM kiedyś grali power metalowo, ale od kilku albumów brną w kierunku stylu wypracowanego właśnie na opisywanym przeze mnie krążku. Wychodzi im to dobrze, więc nie mam nic przeciwko.
Wszystko w rezultacie daje materiał przyjemny do słuchania, ale nie pozbawiony progresywnych odpływów. Sądzę, że każdy fan zarówno muzycznej głębi jak i lżejszego metalowego grania, usłyszy na "Momentum" coś dla siebie. Oczywiście znajdą się marudy, dla których melodyjny refren od razu musi oznaczać przesłodzone piosenki dla pedałów, ale to ich problem. Według mnie od takich albumów powinni zaczynać początkujący słuchacze prog metalu, gdyż jest to muzyka, której najlepsza kapela nie powinna się powstydzić, a być może nawet mogłaby się nauczyć, jak budować materiał pozbawiony przerostu formy nad treścią. Brawo! Więcej takich płyt!
Blackout / [ 05.10.2013 ]
|