01. Genesis Of Corruption
02. Let The Light Prevail
03. His Name Is Revenge
04. Echos
05. Arrival Of Alastor
06. Fall Of Purity
07. Bleeding Sky
08. Legion Arise
09. Nemesis Ablaze
10. Silence



Sinphonicon to jednoosobowy projekt za którym stoi Dominik "Spirit" Wawak. Co bardziej wnikliwi obserwatorzy naszej sceny muzycznej mogą kojarzyć tego muzyka z Sonneillon, Road's End, czy Behemoth. Płyta "Nemesis Ablaze" to pierwsze wydawnictwo tego projektu. To tyle w kwestii formalnej i wstępu.

Albumie "Nemesis Ablaze" to miejsce w którym spotkały się dwa światy: dosyć prosty black metalowy i rozbudowany symfoniczny. Mamy tutaj często "blastowane" gary, nisko nastrojoną gitarę i mnóstwo symfonii, która odgrywa tutaj dosyć ważną rolę. Dołóżmy jeszcze do tego skrzeczący wokal i ogólny zarys już jest. Oczywiście Sinphonicon to nie tylko bezlitosna łupanka i sieka. Sporo tutaj zwolnień, orkiestrowych pasaży, przerywników i ozdobników. Są momenty, że tradycyjne instrumenty milkną i mamy samą symfonię, czy przypomina bardziej ścieżkę dźwiękową do jakiegoś filmu. Ogólnie sporo w tych utworach się dzieje i o nudzie nie ma mowy. Kompozycje są mocno pokombinowane i na początku dosyć ciężko wgryźć się w ten materiał.

Muszę też stwierdzić, iż momentami troszkę to wszystko "wymyka się" z pod kontroli i nie do końca to ogarniam. Wydaje mi się, że momentami Dominik mocno gdzieś odjechał i ja po prostu za tym nie nadążam. Swoją drogą to niezłe wyzwanie, żeby to wszystko poukładać i zaaranżować. Jednak trochę słychać, że za całość odpowiada jedna osoba i chwilami brakuje innego spojrzenia na jakiś fragment. Co by jednak nie marudzić, to i tak od narzekania jestem daleki. Nie jest to łatwo przystępna muza, nie ma tutaj jakiegoś schematu, czy prostego podziału zwrotka-refren. Kolejne kompozycje przetaczają się z ciężarem walca, a jedyne momenty oddechu, to symfoniczne zagrywki. Jednak nawet wtedy nie można sobie spokojnie odetchnąć, bo pojawia się groza i jakieś niewypowiedziane lęki.

Jeśli chodzi o aranżacje to jest po prostu bogato. Mnóstwo dźwięków, bogate brzmienie, metalowy pazur i mimo wszystko jakaś przebojowość. Po kilku przesłuchaniach człowiek cały czas słyszy jakieś nowe rzeczy i ciągle coś odkrywa. Ogólnie to jestem pod sporym wrażeniem muzycznej wyobraźni i rozmachu tego przedsięwzięcia. Koniecznie muszę zwrócić uwagę na fakt, że ta cała symfonia nie jest dodana na zasadzie plumkającego klawisza w tle. To jest pełnoprawny środek wyrazu i pełni ważną rolę w tym przekazie. Odnoszę wrażenie, że momentami to nawet najważniejszą. Wystarczy posłuchać takiego "Legion Arise". Przecież bez tego symfonicznego grania, byłaby to zwykła "sieczka". A tak cała melodyjność i przebojowość (w dobrym tego słowa znaczeniu) bierze się właśnie z tego urozmaicenia. To symfoniczne "dodatki" robią cały klimat tego kawałka i niesamowicie urozmaicają to granie. Tak w zasadzie jest w każdym z numerów.

"Nemesis Ablaze" w pierwszej chwili jest dosyć trudna w odbiorze. Trzeba się przez ten materiał mocno "przekopać" i solidnie w niego wgryźć. Później już można odkrywać co raz to nowe dźwięki, w szczególności słuchając na słuchawkach. Te czterdzieści kilka minut przelatuje bardzo szybko. Przy tak rozbudowanej i bogatej muzyce nie sposób się nudzić. Oczywiście nie jest to tak, że tylko "achy" i "ochy", bo są chwile, gdy ciśnienie lekko opada, no ale to każdy musi sobie sam to przetrawić. Na pewno "Nemesis Ablaze" to kawał solidnej i dosyć oryginalnej muzy. Nie będę silił się na jakieś błyskotliwe zakończenie tej recenzji. Ciemna noc za oknem, prawie wpół do czwartej nad ranem, a na słuchawkach leci recenzowany album. Mam nadzieję, iż powyższy opis zachęcił Was do sprawdzenia o co chodzi z tym Sinphonicon i z czym to się słucha.

Piotr "gumbyy" Legieć / [ 17.12.2012 ]




brak recenzji





Nick:  



E-mail:  



Treść komentarza:  



Suma 2 i 3 =








Sinphonicon
Nemesis Ablaze

Let Them Come Productions - 2012 r.




7,5/10



brak recenzji



© https://METALSIDE.pl 2000 - 2024 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!