|
"Death Penalty" z 1982 roku jest jednym z oryginalnych albumów sfery NWOBHM. Nie wnosi on wprawdzie do muzyki zbyt wiele, pozwala sobie przypomnieć, że kiedyś istniał gatunek zapoczątkowany przez Black Sabbath, nazwany później doom metalem. Czy to jest w pełni doom? Nie do końca, bo jednak naleciałości heavy tu słychać, a i produkcja albumu jest bardzo typowa dla NWOBHM. Płyta jest dość równa i dobrze zgrana, natomiast są tu również słabsze momenty. Bardzo soczyście zespół wypada w takich numerach jak "Invisible Hate" czy utworze tytułowym, który mógłby stanowić pewną definicję grania NWOBHM podsiąkniętego doomem. Pod tym względem grupa ma pewne punkty wspólne z Pagan Altar, ten drugi jednak stał na wyższym poziomie. "Witchfinder General" to swego rodzaju motto grupy, zwróćmy uwagę na dość ciekawy sposób śpiewania Parkesa, mimo utworu o niezbyt wygórowanym poziomie. "Free Country" to kawałek stylistycznie najbliższy idei nurtu - krótki, chwytliwy i trzeba przyznać, że na swój sposób interesujący. Słaby natomiast jest "No Stayer", w którym słyszymy naleciałości rocka progresywnego na samym wstępie, przypominające nieco dokonania nie tylko Black Sabbath, ale również Led Zeppelin czy Scorpions z debiutu. Później jednak utwór staje się nieciekawy, brak w tym oryginalnej melodii czy riffu. Podobnie "R.I.P.", w którym członkowie próbują być mroczni i epiccy. Nie są tacy. Są prymitywni.
747 / [ 08.07.2012 ] |
|