1. Thuja Magus Imperium
2. Permanent Changes In Consciousness
3. Subterranean Initiation
4. Rainbow Illness
5. Woodland Cathedral
6. Astral Blood
7. Prayer Of Transformation



W odniesieniu do muzyki zespołu znalazłem określenie atmospheric black metal. Jeśli być temu wiernym to ostatni człon tej nazwy jest najmniej obecny na tym albumie. Za to pierwszych dwóch jest aż za nadto, jednak całość może rozczarować fanów mocnego uderzenia spod znaku norweskich bluźnierców. Swoją drogą ciekawe czy sięgają oni w ogóle po płyty zagranicznych?

Otwierający album kawałek sprawia wrażenie jakby był zaczerpnięty z płyty z muzyką relaksacyjną, a przynajmniej jest tak przez pierwsze trzy minuty. Później następuje fragment iście blackmetalowy, w zupełnie klasycznym wydaniu. Są i wściekłe blasty perkusji, udręczony wrzask jakby żywcem wyjęty z płyt Gorgoroth czy Carpathian Forest, do tego nieśmiała melodia gitarowa w tle. Forma wydawnictwa od razu przykuwa uwagę, typowo blackmetalowe długie i zawiłe nazewnictwo z powodzeniem naśladuje norweskich królów gatunku. Wracając do "Thuja Magus Imperium", numer kończy się dobre kilka minut, na przemian riffami i growlem, to znów dźwiękami dzwonków i kojących słuch klawiszy, rzeczywiście wprowadzając ponurą atmosferę tajemnicy.

Na płycie składającej się zaledwie z siedmiu kompozycji, wśród kilkunastominutowych kolosów, znalazły się też dwa niespełna dwuminutowe przerywniki. Pierwszy z nich, "Permanent Changes In Consciousness" to nagrane dźwięki płonącego ogniska oraz ostrzenia na kamieniu jakiegoś narzędzia, w domyśle noża. Drugi natomiast zatytułowany "Rainbow Illness" niesie ze sobą porcje dźwięków trudnych do sklasyfikowania. Przypominają one jednak odgłosy deszczu, dźwięki dzwonów, wreszcie śpiew ptaków.

Po pierwszym enigmatycznym przerywniku, dopiero utwór "Subterranean Initiation" przynosi rasowe metalowe dźwięki, choć nagrane jakby zza ściany, co daje zamierzony efekt prymitywnej produkcji. Można by uznać ten kawałek za całkiem przyzwoity gdyby nie to, że w połowie wytraca tempo, po to by skończyć się jak typowo bluźnierczy metalowy hymn. Dalej mamy pięciominutowy zaledwie "Woodland Cathedral", rozpoczynający się typowo dla zespołu dźwiękami klawiszy i syntetyzatorów oraz kobiecym wokalem. Zaskakuje on jedynie tym, że kończy się dokładnie tak samo. Pozostając kolejnym utworem niemającym nic wspólnego z muzyką metalową. Przyznam, że jak na wydawnictwo zespołu metalowego to dość niespotykane.

Zamykające płytę dwa utwory, poza równie podniosłymi, co enigmatycznymi tytułami nie wnoszą w zasadzie nic nowego. Co ciekawe każdy z nich trwa ponad dziesięć minut, tym samym stanowią one niejako połowę albumu. Ciekawy może wydać się riff kończący "Astral Blood", tonie on jednak w byle jakiej reszcie utworu, co niestety nie pozwala mu wybić się na powierzchnię. Końcowy "Prayer Of Transformation" zabiera nas w kolejną podróż przez syntetyzatorowe równiny, klawiszowe łąki oraz pagórki gitarowych riffów. Gdzieś między nimi wije się rzeka udręczonego wokalu i padają perkusyjne drzewa. Niestety cała ta kraina spowita jest smutną mgłą powtarzalności. Brak jej charakteru i polotu.

Kuba Jaworudzki / [ 10.12.2011 ]




brak recenzji





Nick:  



E-mail:  



Treść komentarza:  



Suma 2 i 3 =








Wolves In The Throne Room
Celestial Lineage

Southern Lord Recordings - 2011 r.




4/10



brak recenzji



© https://METALSIDE.pl 2000 - 2025 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!