Crushing Blow to francuska kapela, która powstała w 1997 roku. W 2003 wydali swój debiut, który otrzymał tytuł "Far Away", a kolejną płytę zmajstrowali dopiero w 2010 roku. Wytłumaczeniem takiej przerwy może być fakt, iż w tak zwanym "międzyczasie" nastąpiły spore zmiany w składzie kapeli. Pierwsze co jest najbardziej zauważalne (o słyszalne też) to wokalistka Valene, która zastąpiła wokalistę (Audrey Bucci). Ponadto nową twarzą jest perkusista Laurent. Oczywiście nie mam najmniejszego pojęcia jakie piętno odcisnęły te zmiany na muzyce Crushing Blow, gdyż o tym zespole wcześniej nie miałem najmniejszego pojęcia. Wiadomą sprawą jest, iż zmiana wokalisty to zawsze spore wyzwanie, a tutaj dodatkowo pojawiła się kobitka. Uff... to tyle jeśli chodzi o kwestie formalne, czas coś napisać o muzyce.
Hmm... płyta "Cease Fire" to 100% klasycznego heavy metalu, z dodatkiem europejskiego power. Muzycy Crushing Blow nawet w najmniejszym stopniu nie silą się na oryginalność, czy inną nowoczesność. Spokojnie można stwierdzić, że ich muzyka brzmi dosyć staroświecko jak na dzisiejsze standardy. Tak w skrócie to mamy tutaj lata osiemdziesiąte (tzw. "ejtisy"), prostą produkcję i wspomniane już archaiczne brzmienie. Całość opiera się na melodyjnych gitarach i niesamowicie charakterystycznym głosie wokalistki. No dobra... tutaj nie ma co dłużej ukrywać o co w tym graniu chodzi. Nie owijając w bawełnę ta charakterystyka w wokalu to po prostu... praktycznie głosowy klon Doro Pesch. Naprawdę momentami człowiek ma wrażenie, że to śpiewa Niemka. Jak łatwo sobie wyobrazić taki głos to z jednej strony błogosławieństwo, a z drugiej klątwa. Tutaj nic się nie zaradzi i część osób stwierdzi, że to jest granie "Doro wannabe", na szczęście można też podejść do tej muzyki z "czystym umysłem".
Jeśli chodzi o instrumentalną sprawę na "Cease Fire" to jest to sprawny klasyczny heavy. Sporo ciekawych riffów, poprawna praca sekcji i kilka ciekawych solówek. Tutaj to klasyka pełną gębą. Fani Doro, czy naszego Crystal Viper znajdą tutaj mnóstwo dźwięków, które uradują ich serca. Takie granie na pewno ucieszy starszych słuchaczy, wychowanych na wczesnych odmianach heavy metalu i hard rocka. Płyta trwa prawie 50 minut i pod koniec lekko się nuży, gdyż poszczególne kompozycje się ulepione według tego samego wzornika. Niewiele tutaj tak naprawdę się dzieje i troszkę czuć rzemieślniczą robotę. Z drugiej strony Crushing Blow to jednak zespół z krótką dyskografią i jest zawsze nadzieja, iż na kolejnych albumach będzie jakiś progres. W związku z tym o poszczególnych kawałkach niespecjalnie jest sens się rozpisywać. Tutaj ballady to są ballady, hymny to hymny, a zwykłe rockery są właśnie nimi. Nie brakuje klasycznych gitarowych harmonii i galopad. Kto liznął choć troszkę takiej muzy, to wie o czym mowa. Jedyne słówko należy napisać o utworze "The Prophecies", który zamyka ten album. Mamy w nim symfoniczne klawisze, dodatkowy męski wokal i sporo patosu. Osobiście mam nadzieję, że to nie jest zapowiedź tego, co zespól zamierza robić w przyszłości. Ten kawałek pasuje do tej płyty jak kwiatek do kożucha (zgodnie z przysłowiem) i zupełnie psuje wrażenie całości. Wiem już, że słuchając kolejny raz "Cease Fire" - nie mam ochoty słuchać go ponownie.
Czas na kilka słów podsumowania. Zespół Crushing Blow i jego muzyka skierowana jest do konkretnej grupy fanów. Takich co lubią granie w starym, konserwatywnym stylu. Wystarczy spojrzeć na okładkę i tutaj już sporo można się wyjaśnia. Na pewno nie jest to jakaś wybitna płyta, rewolucji nam nie przynosi i nie odkrywa nawet skrawka nieznanego lądu. To już dawno temu było, to już dawno temu się skończyło, a jednak nie wszyscy o tym zapomnieli. Co prawda "królowa jest tylko jedna" i Doro jest zupełnie nie do podrobienia, ale Valene ze swoim głosem jest "skazana" na takie śpiewanie. Heh... nawet na promocyjnym zdjęciu jest podobna do bardziej znanej Niemki. Nie przedłużając: jeśli lubisz wspomniane w tekście zespoły, nie obca jest Tobie muzyka z przed ponad dwóch dekad, nie brzydzisz się klasycznym heavy który trąci myszką - spokojnie sięgnij po "Cease Fire" zespołu Crushing Blow.
Piotr "gumbyy" Legieć / [ 24.09.2011 ]
|