Wintermoon to krośnieńska kapela, która powstała w 1996 roku i od samego początku dosyć aktywnie zaznaczają swoją obecność w podziemiu. Kolejne demówki wydawali ze sporą regularnością i wreszcie w 2011 roku przyszedł czas na pierwszą EP'kę. Zupełnie nie wiem skąd taka zmiana w nazewnictwie, ale z drugiej strony to jest przecież zupełnie bez znaczenia. O muzycznej stronie zespołu nie miałem najmniejszego pojęcia, więc z lekkim "niepokojem" odczytałem informację, iż Wintermoon gra "brutal heavy metal". Szybki rzut oka do internetu, a tutaj okazuje się, że wcześniejsze dema są zaszufladkowane jako death/black metalowe. Ze sporym oporem załączyłem CD "Face Of War" i oczekiwałem sporego rąbania.
Początek to dosyć obiecujący riff, raczej thrash metalowy, a po chwili mamy wejście wokalisty i robi się nawet dosyć... melodyjnie. Moje "obawy" zostały natychmiastowo rozwiane - nie ma mowy o jakiejś ekstremie. Wintermoon prezentuje nam mocarne riffy i dokłada sporo ciężkości. Naprawdę kiedy trzeba to chłopaki potrafią mocno "przylutować". Jednak nie jest to stan ciągły. Nie brakuje tutaj wolniejszych fragmentów i zwolnień. Całość z dużym wyczuciem i smakiem. Stylistycznie to granie wychodzi z heavy metalu, jednak bardziej z tego zza oceanu (power metal), niż europejskiego. Sporo tutaj do powiedzenia ma thrash metal, na upartego jakieś śladowe naleciałości death metalu można by znaleźć - ale na pewno są one jakieś istotne. Instrumentalnie słuchać, że chłopaki już swoje lata grają. Nie ma tutaj jakiegoś przypadku, czy niedoróbki. Materiał brzmi bardzo spójnie, a utwory skomponowano z głową. Krótko mówiąc - "Face Of War" prezentuje zespół z jak najlepszej strony. Hmm... mam nadzieję, że te trzy utwory to zapowiedź dużego albumu (panowie już chyba czas na taki krok), który posłucham z wielką nadzieją.
Muzyka zawarta na "Face Of War" brzmi na swój sposób dosyć oryginalnie i trafia do mnie w 100%. Brakuje mi na polskim podwórku zespołów, które potrafią nie grać ekstremy i uniknąć melodyjnego heavy metalu. W przypadku Wintermoon i tej EP'ki udało się to osiągnąć. Oby tak dalej.
Piotr "gumbyy" Legieć / [ 30.07.2011 ]
|