Masticate to thrash metalowa załoga, która powstała w 2008 roku. Już dwa lata później zmajstrowali pierwszą płytę wydaną własnym sumptem. Jak to przy okazji debiutów bywa pierwszy krążek otrzymał tytuł, który jest nazwą kapeli, czyli w tym przypadku "Masticate".
Cóż przynosi nam to wydawnictwo? 6 dosyć krótkich kompozycji, ponadto mamy intro, outro i obowiązkowy cover o którym słówko później. Muza zespołu jest głęboko zakorzeniona w latach '80-tych i oscyluje gdzieś na pograniczu thrash i heavy metalu. Mamy tutaj dosyć ciężkie, surowe i lekko przygniatające brzmienie. Troszkę kuleje strona produkcyjna, bo zdecydowanie przydałoby się poprawić bębny. Jak dla mnie to są za bardzo schowane za resztę instrumentów. Kompozycje są ubrane w bardzo ciekawe riffy (naprawdę tutaj dużo dobrego się dzieje) i trzymają równy, dobry poziom. Wokalnie jest równie nieźle, ale przydałoby się też więcej urozmaicenia. Barwa głosu wokalisty w niektórych momentach kojarzy mi się z "Tomkiem" Arayą. Bas bardzo elegancko sobie pogrywa i dosyć często "wyłazi" na wierzch. Utwory dosyć podobne do siebie, ale to akurat w tym przypadku nie jest jakimś zarzutem. Po prostu nie ma zbytniego kombinowania i cudowania - mamy szczere do bólu granie swojej muzy.
Od początku słychać, iż zespół jest na samym początku swojej muzycznej drogi. Z jednej strony jest tutaj pomysł na granie i swoją bajkę chłopaki mają. Z drugiej - nie da się ukryć - jeszcze brakuje troszkę umiejętności i są jakieś tam niedoskonałości. Na szczęście szczerość tego grania nie budzi najmniejszych wątpliwości. Tutaj nie ma kalkulowania i grania pod kogoś. Muzycy robią swoje i wychodzi im to całkiem przyzwoicie.
Achh... miało być słówko o coverze. Masticate zmierzyli się z legendarnym "Seek And Destroy" wiadomo kogo. Zagrany poprawnie i bez większych szaleństw (a przydałoby się!). Elegancko dociążone gitary i lekko odciśnięte piętno Masticate na tym kawałku. I to chyba właśnie jest najlepsze podsumowanie dla tej płyty. Lekko ponad 31 minut, sporo świetnych riffów i sporo heavy metalowego serducha. Tak trzymać!
ps. na następnej płycie do "życzyłbym" sobie więcej solówek, bo tutaj to... no właśnie!
Piotr "gumbyy" Legieć / [ 17.07.2011 ]
|