Mam wrażenie, że południe Polski to prawdziwa wylęgarnia metalowych kapel wszelkiej maści. Może to ze względu na ponadprzeciętne zagęszczenie ludności, znacznie przekraczające średnią krajową (tak sądzę). Istniejące od 2009 roku Deviation jest również z południa, a dokładniej z Katowic. Demówka "Psycho" to ich pierwszy wymiot, zawierający ledwie nieco ponad siedemnaście minut muzyki, ale to wystarcza, żeby poczuć na tyłku mocnego kopniaka. Pięć krótkich, zwartych kawałków oraz horrorowe intro mijają tak szybko, że ledwie zdąży się wrzucić płytę do odtwarzacza, a już trzeba wciskać play ponownie.
Od momentu spojrzenia na okładkę spodobało mi się profesjonalne podejście kapeli do kwestii promocji i swojego wizerunku. Świetna, profesjonalna okładka zamiast kserowanego logo i tłoczony krążek zamiast lightscribe'a. W kwestii muzycznej też nie można mówić o amatorszczyźnie. Słychać, że zespół jeszcze szuka własnej ścieżki stojąc na rozdrożu - czy iść w stronę klasycznego death metalu, czy jednak grindu. Mnie osobiście bardziej przekonują death metalowe pomysły, choć oba smaki są tak zgrabnie połączone, że trudno się zdecydować. Pomysłów jest mnóstwo i są to w większości dobre pomysły. Kompozycyjnie jest zatem lepiej niż dobrze, technicznie wcale nie gorzej, a do tego wszystko opatrzono dobrą produkcją z niezłym brzmieniem gitar i fajnymi smaczkami, typu blackowe wokale w "Gently Suffocated". Skoro już przy wokalach jesteśmy, to mamy tu spory wachlarz ciekawostek. Mnóstwo dobrego, głębokiego growlu, grindowe "świniaki", różnej maści wrzaski i wspomniany blackowy skrzek. Wykorzystano sporo nakładek, które przywodzą na myśl skojarzenia z nieodżałowanym Yattering (muzycznie również). Może się mylę, ale panowie z Deviation mogli zasłuchać się mocno zwłaszcza w pierwszy album Gdańszczan, ja przynajmniej słyszę duże podobieństwo. Gdybym miał wymienić dla porównania jeszcze jedno skojarzenie, to chwilami jakby pobrzmiewa w oddali Dying Fetus nieco starszy.
Oprócz smaczków wokalnych, mamy też całą paletę gitarowych wywijasów, dobrych solówek i nietypowych załamań struktur, choć perkusja jakoś się specjalnie nie wybija. Mam wrażenie, że trochę za mocno ją upchnięto i wybija się z chaosu jedynie werbel. Praktycznie nie ma blach, nie ma przejść. To największy minus tej demówki. Perkusja powinna walić po uszach, wybebeszać i robić najwięcej łomotu, a nie chować się z tyłu. Więcej minusów nie pamiętam, nie żałuję, że poznałem Deviation, ale mam jeszcze jedną radę. Nie wiem, jakie są Wasze zamiary, ale ja bym się jednak zdecydował na jedną ścieżkę, a jak już wspomniałem, uszami wyobraźni jawicie mi się jako następcy Yattering, więc porzućcie grindowe poszukiwania, bo za dobrzy z Was technicy.
Atrej / [ 12.03.2011 ]
|