O tym zespole nie słyszałem zupełnie nic, z oficjalnej strony internetowej dowiedziałem się, że "Virtual Empire" to już trzeci album grupy. Crystal Ball są ze Szwajcarii i grają bardzo przyjemny dla ucha heavy metal wpadający czasami w hard rock. Masa chwytliwych melodii, ciekawych chórków, niezłych riffów, jednym słowem wszystko co charakteryzuje dobry metalowy zespół. Przyznam, że doznałem pozytywnego zaskoczenia słuchając poszczególnych utworów, jak na praktycznie nie znany zespół Crystal Ball potrafi nadać swoim kompozycjom niezły klimat, który sprawia, że mamy ochotę częściej posłuchać "Virtual Empire".
Po niezbyt udanym intro (jakieś techniawki) kolejne utwory są już znacznie lepsze. 12 kompozycji (nie licząc intra) składających się na "Virtual Empire" to naprawdę kawał niezłej heavy metalowej muzyki. Praktycznie każdy utwór od razu wpada w ucho, nie zależnie czy jest to szybszy power metalowy wałek ("Hands of God", "Blind Side") czy wolna, nastrojowa ballada ("Look In My Eyes"). Wokalista śpiewa trochę pod wpływem krzykacza Pretty Maids no i pewnym stopniu Andiego Derisa, zresztą muzyka Crystal Ball może kojarzyć się w drobnym stopniu z dokonaniami Duńczyków. Słuchając płyty dostrzeżemy również inspiracje niemieckimi zespołami takimi jak Axxis lub Pink Cream 69. Jak widać trochę dużo podobieństw, nie myślcie jednak że utwory Crystal Ball to jakieś nędzne kopie piosenek dużo sławniejszych wyżej wymienionych zespołów. Niby muzyka Szwajcarów nie wyróżnia się niczym nowym, muszę jednak przyznać że "Virtual Empire" naprawdę mi się podoba. Może brak w tej muzyce jakiegoś mocnego "kopa", jednak znakomite melodie, chórki, riffy wynagradzają słuchaczowi brak metalowego jadu. Trzeba wspomnieć jeszcze o naprawdę niezłych klawiszach, niektóre partie mogą się podobać ("Blind Side", "Dance With The Devil").
Wszystkim, którzy lubią melodyjną hard rockową/heavy metalową muzykę polecam krążek Crystal Ball. Nie znajdziemy może masy nowości, jednak "Virtual Empire" przepełniona jest naprawdę fajnymi i przyjemnymi dla ucha utworami sprawiającymi, że zapominamy, że już coś podobnego kiedyś słyszeliśmy. Nie znajdziemy tu może metalowego jadu gitar, łomotu szybkiej perkusji, ale i tak jest dobrze, nawet bardzo.
Krzysiek / [ 23.12.2002 ]
|