01. False God
02. Appear
03. Spirits
04. Essence
05. Worm
06. To Understand Death
07. Nothing More
08. Private Religion
09. When You Rest 6 Feet Under
10. They'll Bury
11. Mournful Song
12. Just Like Life
13. There's No Use Lamenting



Fala powrotów starych wyjadaczy do świata żywych dotknęła także nasz kraj. Po świetnym powrocie thrashowej załogi z Hellias, na sklepowe półki trafił album grupy Magnus, która w latach 80-tych siała postrach niosąc ze sobą ogień i zniszczenie. Panowie szokowali wtedy wyglądem, minami i muzyką. Tak agresywnie i złowieszczo w Polsce jeszcze się wtedy nie grało. Po wypuszczeniu czterech demówek w latach 80-tych i trzech albumów w latach 90-tych Magnus, jak wiele polskich, dobrze rokujących kapel, przestał istnieć. Dziś, po szesnastu latach od wydania ostatniej płyty, oto światło dzienne ujrzał krążek "Acceptance Of Death" - piekielny wyziew Wrocławian, który dowodzi, że mocna to załoga, która nie bierze jeńców i nie głaszcze po głowach, a lubi zwyczajnie ostro przypieprzyć.

"Acceptance Of Death" to trzynaście strzałów w mordę z pięści okutej w ćwieki. Magnus nie bawi się w ładne melodie, ładne solówki i klimat. Tu nie chodzi o kontemplację i interpretację poetyckich tekstów. W tej muzyce chodzi o agresję, wszechobecną agresję i pokazanie słuchaczom, że świat jest brudny, pełen niegodziwości i zła. Od początku atakuje nas dosłownie ściana dźwięku w otwierającym, świetnym i chyba moim ulubionym "False God". Szybkie tempa, dużo blastów nabijanych przez świetnie brzmiącą perkusję. Na szczęście trafiam ostatnio na płyty, na których gary brzmią żywo, akustycznie, bez plastiku i przesadnej sterylności. Do tego niesamowite gitary, wypluwające to thrashowe, jak w "Private Religion" cięte i szarpane riffy, to znów czysto deathowe - świdrujące mózg wiertarki jak w chociażby "Nothing More". Solówki to dużo wajchowania i jazgotu bez penetrowania skal i bez arpeggiów. Gitary i solówki w tych mocniejszych numerach kojarzą mi się trochę z Vaderem. Zresztą wokale też czasem przypominają te z pierwszych płyt Petera i spółki. Jest brutalnie, z jadem i słyszalną w głosie Roba Bandita nienawiścią. Bardzo podoba mi się też okładka i oprawa graficzna płyty. Ładnie wydany digipack z grafikami pełnymi czaszek i zmumifikowanych zwłok - cały Magnus. Do tego zdjęcie zespołu na komputerowym cmentarzu z groźnymi minami i we wdziankach nabitych ćwiekami i gwoździami. Niektórych ta stylistyka może śmieszyć, ale cały metal obraca się w takiej stylistyce, więc nie widzę w tym nic dziwnego.

"Acceptance Of Death" to naprawdę solidna płyta, chociaż słyszałem na ten temat różne opinie. Jest szybko, agresywnie, ciężko - czyli tak jak zapewne z założenia miało być. To jest Magnus, a ta nazwa do czegoś zobowiązuje. Ja nie wahałem się ani chwili przed kupnem tej płyty, kiedy ją zobaczyłem, chociaż specjalnie nie wyczekiwałem z utęsknieniem na jej premierę. Jeśli lubicie porządny łomot na wyładowanie agresji i szukacie czegoś do headbangingu, to najnowsza propozycja Magnus powinna być odpowiednia.

Atrej / [ 03.01.2011 ]




brak recenzji





Nick:  



E-mail:  



Treść komentarza:  



Suma 2 i 3 =








Magnus
Acceptance Of Death

Witching Hour Productions - 2010 r.




7,5/10



brak recenzji



© https://www.METALSIDE.pl 2000 - 2023 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!