01. Hammer Of The Gods
02. The Revengeful
03. Rebel Spirits
04. Black Candy
05. On A Wicked Night
06. Deth Red Moon
07. Ju Ju Bone
08. Night Star Hel
09. Pyre Of Souls: Infanticle
10. Pyre Of Souls: Seasons Of Pain
11. Left Hand Rise Above



Przyznam, olałem sobie ten album. Wyszedł, a ja pomyślałem: szkoda czasu. Nawet do niego nie "zajrzałem". Nasz kultowy Książę Ciemności trochę się męczył ostatnio (nie mylić z innym księciem człapiącym w kapciach po MTV). Z poprzednich czterech płyt wiało przeciętnością. I nawet nie chodzi o to, że Danzig zmienił styl. Niektórzy trawili ten cały industrial w wykonaniu artysty grającego kiedyś "korzenny" metal spod znaku Black Sabbath. Jednak niezależnie od uprawianego stylu, sama wartość muzyczna ostatnich produkcji była po prostu przeciętna. Do tego dochodziła sztuczna aura mistycyzmu i wielkości, jaką wokół siebie roztaczał nasz książę. Jakby chciał powiedzieć: nie będę żartował bo jestem mroczny i nie zadawajcie mi głupich pytań. W połączeniu z kiepską muzyką (i wykonawstwem) robiło się satyrycznie. Trąciło bazarowym "pi-arem". Ale Glenna mamy jednego. Lubimy go z całym bagażem zblazowania i aktorstwa. Pod warunkiem że nagrywa fajne płyty.
No i przypadkowo wpadła w moje ręce jakaś mp-trójka zgrana na 320 v0, q0, czyli za głośno. Od razu uspokajam, przesłuchałem tylko raz i poleciałem. Poleciałem późnym wieczorem do "sklepu dla idiotów". Kupiłem oryginał za 65 złotych, ale co tam - w końcu sklep dla idiotów. (Nie wiem, dlaczego płyty są takie drogie - zostawmy to). Ogromna niespodzianka. Król powrócił i zaskoczył. Jak Małysz w Predazzo, jak Widzew z Broendby Kopenhaga, jak Kowalczyk z półbutem. Płyta sama wciąga. Nie trzeba się przymuszać - wsłuchiwać, jak to mówią. Znowu jest duszno i parno. Mamy nastrój przypominający "Until You Call On The Dark", czy "Heart Of The Devil" z najlepszych czasów. Coś wisi w powietrzu, ktoś czai się za naszymi plecami, jest nerwowo, chcemy wiedzieć co wydarzy sie za chwilę. Takie były albumy Danzig kiedyś. A pamiętacie klasyków: "What Is This That Stands Before Me? Figure In Black Which Points At Me". Trzy instrumenty na krzyż a jaki efekt! W dwie godziny to nagrali. Czy tam były komputery, cyfrowa obróbka? No właśnie. Na nowym Danzig jest całkiem podobnie. Powróciły proste formy i prawdziwe brzmienia. Do tego zapadające w pamięć melodie ("On A Wicked Night") przyprawione ciężkimi gitarami ("Hammer Of The Gods"), walcowatym tempem ("Left Hand Rise Above") i psychodelicznym nastrojem (żeby nie było za słodko). Idealne proporcje. Gitary proste i oszczędne, ale jak uderzają to robi się gorąco. Słuchając, czekamy na te riffy z niecierpliwością. A one trafiają w punkt, tak jak chcieliśmy. Jak już zawyją to pamiętamy o nich długo. Kiedyś Slayer nam tak robił. Uff, co za czasy. No i jeszcze wokal. Może nie tak mocarny jak dawniej, ale wciąż wyjątkowy i niepowtarzalny. Znak rozpoznawczy. Tylko głosy charakterystyczne przechodzą do historii: wyjący Dickinson, skrzeczący Mustaine, zaciągający Hetfield, płaczący Ozzy, czy nawet Axl, który jęczał coś przez nos. Przecież to lubimy w metalu. Żeby było dziwacznie. No i padło na Glenna, który znowu przypomniał wszystkim o co w tej muzyce chodzi. Kiedyś wypracował swój własny, niepowtarzalny styl mocno zakorzeniony w klasyce. Intrygował, czarował, szedł pod prąd. Później poleciał za nowymi trendami. Nagrał nu-utwór "Wicked Pussycat", który dopełnił czary goryczy. Teraz mówi nam "sorry" pomyliłem się. I jest dobrze. Obok nowego Exodus i Overkill, najlepszy metalowy album tego roku.

W. Pieczonka / [ 25.09.2010 ]




brak recenzji





Nick:  



E-mail:  



Treść komentarza:  



Suma 2 i 3 =




Aga [ AGA ] 25-09-2010 | 22:52

Widzę nowy nabytek Fajnie się czyta Ale płycie dałabym 8 a nie 9.


PP [ zukk86@o2.pl ] 28-09-2010 | 09:17

No trzeba przyznać, że album faktycznie wysoko powyżej oczekiwań, choć płytą roku bym go nie nazwał. Z kawałkami wybitnymi przeplatają się trochę nudne i raczej przeciętne utwory. Poza tym git. Recka też fajna!


Raul [ ] 29-09-2010 | 20:37

Obok nowego Overkilla i Exodusa to to nawet nie stalo ;) chociaz plyta w porzadku


Evil Woman [ slaskie.niebo@wp.pl ] 09-11-2010 | 17:43

Po takiej recenzji musiałam kupić. I nie żałuję. Polecam.


W.Pieczonka [ 666 ] 14-12-2010 | 08:06

W odpowiedzi na liczne zapytania informuję, że "Kowalczyk z półbutem" to Justyna Kowalczyk, która wygrała o pół długości buta uff. Odnośnie komentarzy. Żałuję, że nie dałem 10.






Danzig
Deth Red Sabaoth

AFM Records - 2010 r.




9/10



brak recenzji



© https://METALSIDE.pl 2000 - 2024 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!