Po bardzo udanym "The Last Millenium" wiele oczekiwałem po "Madtropolis". Poprzedni krążek zawierał prostą, szybką i mocną power metalową muzykę, którą najdokładniej określił pewien kierowca tira: "włączasz i zaper***asz". Nic dodać, nic ująć. "Madtropolis" nie przynosi żadnych poważnych muzycznych rewolucji, mamy tu muzykę, której wszyscy fani Chinchilla oczekiwali.
Zacznę od tego iż "Madtropolis" po mimo tego, że jest utrzymana w bardzo podobnym stylu co poprzedniczka jest płytą odrobinę od niej słabszą. Nie ujmując nic nowemu dziecku Chinchilla, to dobry krążek, ale postawiony obok "The Last Millenium" wypada słabiej.
Pierwiastki muzyki Chinchilla, które podobały mi się wcześniej odnajdziemy i na tej płycie. Przede wszystkim znakomity, krzyczący wokal Thomas'a Laasch'a, który można porównać do tego co robi Tobias Sammet. Facet naprawdę potrafi nieźle śpiewać, czuć w jego wokalach zarówno rockowy feeling jak i metalową zadziorność. To naprawdę może się podobać. Co jeszcze? Ano trick, który wykorzystuje wiele kapel, a mianowicie to, iż każdy utwór rozpoczyna się gitarowym motywem lub klawiszowym intrem, które potem jest motywem przewodnim kompozycji. Sztuczka stara jak świat, ale naprawdę przyjemnie się tego słucha. Niby wszystko dobrze ale jest również kilka zastrzeżeń.
Chyba największym minusem tego krążka jest brzmienie perkusji, jakoś nie przekonuje mnie takie prykanie. Fakt ten bardzo mnie zdziwił gdyż krążek ten produkował nie byle kto tylko Achim Kohler, człowiek który ma na swoim koncie pracę z kilkoma wielkimi zespołami. Do reszty nie można się przyczepić, ale perkusja jest słaba. Cóż może innym razem będzie lepiej. Jest jeszcze jedno, mianowicie "Madtropolis" to płyta nierówna, obok bardzo dobrych kawałków znajdziemy, słabsze kompozycje, które zdecydowanie obniżają ocenę za całokształt.
"Madtropolis" to delikatny krok w tył. Nie powiem, że ten krążek jest zły, jest to kawał solidnego grania. Są dobre kompozycje, są dobre wokale, masę udanych melodii, ale obok tego znalazły się kawałki słabsze, mniej interesujące. Niemniej warto posłuchać tego albumu dla tych kilku wybijających się numerów.
Krzysiek / [ 10.08.2003 ]
|