01. Beautiful And Strange
02. 1000 Mile Journey
03. Scream With Me
04. Closer
05. Heard It All Before
06. I Can't Wait
07. Beyond The Pale
08. All Talk
09. Out To Pasture
10. Burn The Bridge
11. Dead Inside



Pamiętam, że swego czasu pomysły Mudvayne otrzymywały zewsząd pochlebne laurki, a samemu zespołowi wróżono wielką przyszłość. Myślę, że świadczyło o tym przede wszystkim to, że Mudvayne potrafili na fali nowego metalu przemycić do swojej muzyki kilka naprawdę dobrych pomysłów, będących syntezą nowego ze starym. Lata jednak mijały, a zespół z Illinois im starszy tym stawał się coraz mniej atrakcyjny. Mudvayne w dużym tempie tracili zaufanie mediów jak i fanów. W efekcie dzisiaj premiera nowego albumu nie jest wydarzeniem, które byłoby w stanie podpalić fanów rocka czy metalu. Czy słusznie?

Każdy kto nie zdawał sobie sprawy z tego, że Mudvayne coś nagrali nie powinien się tym za bardzo przejmować. Jeśli miałbym podsumować ten album najkrócej jak potrafię to napisałbym, że nowe Mudvayne po prostu mnie zmęczyło. Nie ma na tym materiale ani energii, ani świeżości. Nowe Mudvayne to przede wszystkim stare pomysły, kilka nieokrzesanych motywów i jakiś miks tego wszystkiego co znane - tyle, że miks taki jakby wódkę przegryzać czekoladą.

Zespół na nowej płycie umieścił kilka utworów, po których odsłuchu mógłbym posądzić ich, że nie mieli nikogo kto by czuwał nad pełną konstrukcją. Nie rozumiem intencji umieszczenia takich numerów jak m.in. "Out To Pasture" czy "Burn The Bridge", bo te kawałki to cztery osoby, które robią ze swoimi partiami wszystko byle się nie spotkać. Słowem: chaos.

Dramatycznie słabo prezentują się wokale Chada Grey'a. Nie wiem czy to jest ewolucja wsteczna, czy ten niegdyś charyzmatyczny wokalista różnymi metodami zaniedbał kondycję swojego gardła, a czy to możne sprowadzanie na margines tej charakterystycznej wokalizy? Genezy pewnie nie poznam, ale tak czy inaczej Grey'a nie daje się słuchać nie tylko w szybkich partiach, ale i przy utworach balladowych (np. "Dead Inside"). Jego wokale są nieczyste i mogą podrażnić nawet najbardziej tolerancyjne uszy. Na plus zaliczam czyste partie, w których swojej chrypy nie sprowadza do chorego ekstremum.

W efekcie mam wrażenie, że gdyby wyciąć większość wokali album mógłby brzmieć OK. Sprawdźcie taki numer jak "Beyond The Pale", który bez partii Grey'a stanowi zdrowe metalowe łojenie.

Nie jest tak, że płyta jest w całości gówniana, bo na uwagę zasługuje to co do materiału wnieśli Greg Tribbett oraz Matthew McDonough. Riffy tego pierwszego dodały silnego oblicza kilku utworom czyniąc je numerami atrakcyjnymi dla fanów alternatywnego metalu (sic!), chodzi mi o takie kawałki jak m.in. "Beautiful And Strange", "Closer" czy "All Talk". Szkoda, że Tribbett mało wypuszczał się z solówkami, bo takie pomysły jak z "Heard It All Before" mogłyby wypalić w szerszym wydaniu. Z kolei bębny McDonougha, choć nierówne to kilku utworom dodają klimatu groove.

Niestety przy nowym Mudvayne zabrakło kogoś kto by po nagraniu całej płyty jeszcze raz ją przesłuchał, wywalił 60% kompozycji, pozostałe poprawił i nagrał nowe. Tym samym otrzymujemy materiał kulawy, trudno przyswajalny. Z nowym albumem Mudvayne jest chyba tak jak z całą karierą tego zespołu. Potencjał duży, ale jego wykorzystanie minimalne. Jeśli new metal miał kiedykolwiek jakąkolwiek kondycję to właśnie w tym roku - opierając się też na albumach innych grup - została ona po całości wydymana.

Robert Bronson / [ 28.01.2010 ]




brak recenzji





Nick:  



E-mail:  



Treść komentarza:  



Suma 2 i 3 =








Mudvayne
Mudvayne

Epic Records - 2009 r.




5/10



brak recenzji



© https://METALSIDE.pl 2000 - 2024 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!