01. Apnoia
02. Where Is The Sun?
03. My Immortal Guardian
04. Scars
05. Eyes Of the Darkness
06. Raising The Devil
07. Anchor In The Storm
08. From This Day On
09. Heaven Is No Place For Us
10. Tempestuous
11. Collector Of Tears
12. Faceless
13. Day Of The Lord



"Zaraza" zwana metalcore dociera do Europy. To, że za ten gatunek zabiera się co druga kapela w Stanach, Australii czy Kanadzie, nikogo już nie dziwi. W Europie dominują jednak klasyczne dźwięki. Z pewnością w podziemiu takich kapel pęta się sporo, gwiazd na miarę Killswitch Engage czy Trivium jednak nie uświadczymy. Na Starym Kontynencie jest co prawda niemiecki Caliban, ale jak to mówią - jedna jaskółka wiosny nie czyni. Mam jednak dziwne przeczucie, że już niedługo taki stan rzeczy przestanie obowiązywać. Fani takiej sztuki, obok Caliban jednym tchem wymieniać będą austriacki The Sorrow. Od kilku dni katuję ich drugi krążek zatytułowany "Origin Of The Storm" i szczerze mówiąc, nie mogę się oprzeć wrażeniu, że 27 lutego (bo wtedy album trafi do sklepów) wiele osób osiągnie stan mokrych gatek.

Włodarze Drakkar Records wyczuli w Austriakach duży potencjał, na tyle duży, że ekipa odpowiedzialna za promosy zdążyła mnie nawet zapewnić, że The Sorrow stają się jednym z ich priorytetów. Cóż, w pewnym sensie dziwić to nie może, zespół już debiutanckim "Blessings From A Blackened Sky" udowodnił, że Europejczycy też potrafią zmajstrować całkiem słuchalny metalcore. Dwójka wydaje się płytą jeszcze bardziej dojrzałą i po prostu lepszą. Mogą chłopaki namieszać, oj mogą.

Problem takich kapel jest w zasadzie jeden, wszystkie są do siebie cholernie podobne, wszystkie grają podobnie, wyglądają podobnie, śpiewają podobnie, growlują podobnie, niektóre podobne mają pojedyncze utwory, co lepsi nawet całe płyty. Jest też plus całego tego bajzlu, można przebierać jak w ulęgałkach, a nóż trafi się coś ciekawego. "Origin Of The Storm" z pewnością jest właśnie takim rodzynkiem. Nie mogę Wam powiedzieć, że krążek ten niesie ze sobą tony oryginalności, bo tak po prostu nie jest. Chwila... to metalcore, tutaj muzycy nie mają czarować swoim kunsztem, tutaj należy solidnie łoić w zwrotkach, robić ładne wymiany wokalne w refrenach, tłuc stopami ile tylko wlezie, ciąć powietrze rwanymi riffami, sypać krótkimi ale baaardzo melodyjnymi gitarowymi melodiami, gnać do przodu kiedy tylko można i zwolnić dopiero wtedy, gdy słuchaczowi zaczyna cofać się powoli wczorajszy obiad. Dokładnie tak grają The Sorrow, w tej muzyce jest to co ma być, ni mniej, ni więcej (no dobra, dobra, jest pianino w "Eyes Of Darkness"). Każdy numer niesie ze sobą mnóstwo energii, każdy kawałek zawiera odpowiednią dawkę melodii, w każdym znajdziemy coś z Killswitch Engage, Trivium, Caliban, Bullet For My Valentine i... The Sorrow oczywiście. Słowem, dla każdego coś miłego.

"Origin Of The Storm" to muzyka, której po prostu dobrze słucha się bez zbytniego wnikanie w szczegóły. Tu nie trzeba nic rozumieć, nie trzeba analizować i pięćdziesiąt razy osłuchiwać się z materiałem. Tu włączasz płytę, słyszysz jak perkusista odpala podwójną stopę, wokalista wydziera pałę, a gitarzyści latają po gryfach w tą i z powrotem. Albo Cię to bierze, albo nie.

Krzysiek / [ 23.01.2009 ]




brak recenzji





Nick:  



E-mail:  



Treść komentarza:  



Suma 2 i 3 =




Kris [ ibanez7@tlen.pl ] 19-08-2009 | 22:33

Miałem okazję zobaczyć zespół przed Sepulturą w Katowicach. Chłopaki świetnie grają....i sądzę że tak jak napisał recenzent " wszystkie są do siebie cholernie podobne, wszystkie grają podobnie, wyglądają podobnie, śpiewają" the Sorrow jest o ten 1% inny....a ten prcent jest cholernie ważny., Bardzo świeża muzyka!






The Sorrow
Origin Of The Storm

Drakkar - 2009 r.




8,5/10



brak recenzji



© https://METALSIDE.pl 2000 - 2024 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!