01. Evolution
02. Utopia [feat. Victor Smolski]
03. All Sides Black
04. This Dead Meaning
05. Two Borders [feat. Schmier, Wiley Arnett]
06. Shred [feat. Gus Chambers, Manni Schmidt]
07. Infected Choice
08. Dying Race
09. New Confidence
10. More Than A Day
11. The Same Blood



Ostatni krążek Perzonal War zatytułowany "When Times Turn Red" ukazał się dość dawno, bo w 2005 roku. Ja jednak poznałem go ledwie kilka miesięcy temu, wszystko przez sławne promosy AFM Records, których po prostu nie da się słuchać. Nie wyczekiwałem zatem nowego dziecka Niemców tak niecierpliwie, jak fani, którzy czekali na nową płytę "niemieckiej Metallicy" blisko 3 lata. Gdy jednak "Bloodline" pojawił się na moim biurku nie było mowy o marudzeniu, z wielką przyjemnością wrzuciłem krążek do odtwarzacza. Perzonal War od lat bowiem nagrywa naprawdę bardzo fajne płyty.

Pierwsze co rzuca się w oczy w notce prasowej dołączonej do "Bloodline" to... ilość gości. Tych jest naprawdę sporo: Victor Smolski (Rage), Wiley Arnett (Sacred Reich), Schmier (Destruction), Gus Chambers (ex-Grip Inc.) oraz Manni Schmidt (Grave Digger). Przyznacie, że lista dość ciekawa, co ważniejsze, goście naprawdę fajnie wpasowali się w muzykę formacji (no może poza średnim popisem Smolskiego, ale ja mam ostatnio jakąś awersję do tego faceta). Słuchając nowej płyty można jednak spokojnie dojść do wniosku, że album obroniłby się i bez takiej dawki "dodatków". Na "Bloodline" po raz kolejny słychać echa Metallicy, fakt, że głównie tyczy się to wokali Matthiasa Zimmera ale łatki kopistów Metallicy Perzonal War już chyba nigdy nie zgubi. Szczerze mówiąc, Niemcy z każdą kolejną płytą dodają do swojej muzy nowe, ciekawe elementy, które z Metallicą nie mają nic wspólnego. Tym razem mamy nieco zagrywek wyjętych ze "szwedzkiej piwnicy". Wpływy In Flames czy przede wszystkim Soilwork słyszane są w kilku numerach, niekiedy przewija się coś z Paradise Lost (zarówno ze starszego, jak i nowszego okresu). Ogólnie jednak "Bloodline" to zgrabnie zagrany power/thrash metal. Jest miejsce na solidne riffowanie, jest nieco melodyjnego grania, są czyste wokale, znajdziemy tutaj kilka pocisków, kilka melodyjnych, wręcz śpiewnych refrenów (daleko im może do osławionego "Open My World" z "Different But The Same" ale kilka buja naprawdę nieźle). Na zakończenie Perzonal War serwuje jeszcze balladę zatytułowaną "Same Blood". O brzmieniu wspominać raczej nie trzeba, wszak to niemiecka kapela, każdy detal dopracowany jest do perfekcji. Słowem, mamy tutaj wszystko co potrzeba naprawdę fajnej metalowej płycie.

"Bloodline" to po prostu kolejna bardzo dobra płyta Perzonal War, tyle, albo aż tyle. Niemcy od lat utrzymują wysoką, równą formę i to się chwali. Może nie jest to muza dla zatwardziałych thrashersów, ale ci, którzy dopuszczają w thrashu dozę melodii powinni być bardzo zadowoleni.

Krzysiek / [ 04.10.2008 ]




brak recenzji





Nick:  



E-mail:  



Treść komentarza:  



Suma 2 i 3 =








Perzonal War
Bloodline

AFM - 2008 r.




8/10



brak recenzji



© https://METALSIDE.pl 2000 - 2025 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!