01. Weaving The Incantation
02. A Servant
03. Silent Waters
04. Towards And Against
05. I Of Crimson Blood
06. Her Alone
07. Enigma
08. Shaman
09. The White Swan
10. Black River
11. Sign [digipak bonus]



"Silent Waters", to ósma już płyta Amorphis. Jest to zarazem druga płyta nagrana z wokalistą Tomim Joutsenem, który na dobre już chyba wpasował się w brzmienie zespołu. Wydaje się zresztą być wręcz do niego stworzony, pozostali muzycy dobrze zrobili, akurat jego biorąc na miejsce Pasi Koskinena - wykazali się zdecydowanie lepszym gustem i wyczuciem, niż ich rodacy z zespołu o nazwie zaczynającej się na literę "N"... ale nad nimi poznęcam się w innym miejscu.

Sama płyta jest taka, jakiej mogliśmy się po Amorphis spodziewać. Dość mocna - tak jak już zaznaczyło się to na poprzednim albumie, w warstwie wokalnej znów pojawiają się nawet growle, których długo w muzyce Finów nie było, choć oczywiście od death metalowych początków dzielą nas lata świetlne. Z drugiej strony muzyka jest bardzo melodyjna, wręcz przebojowa. Zespół dość dobrze radzi sobie z balansowaniem między dźwiękami łatwiejszymi w odbiorze, bardziej wygładzonymi, a metalową mocą i energią. Jest kilka melodii budzących folkowe skojarzenia, są nastrojowe klawiszowe tła (cieszy częste wykorzystanie brzmienia fortepianu) schowane pod ciężkimi riffami - czyli wszystko, czego fani zespołu z pewnością oczekiwali.

"Weaving The Incantation" to dobry utwór na otwarcie płyty. Mocny i klimatyczny, wprowadza w atmosferę albumu, który stanowi pewną całość, opartą, jak to często w przypadku Amorphis bywa, na "Kalevali". Nie ma tutaj miejsca, aby dokładnie streszczać historię Lemminkäinena, "Kalewala" jest dostępna w polskim tłumaczeniu i gorąco zachęcam wszystkich do zapoznania się z nią, bo lektura to niełatwa, ale ciekawa, w tej recenzji skupię się na muzyce.

Wśród wyróżniających się piosenek obok wspomnianego już "Weaving The Incantation" wymienić należy piękny, jednocześnie mocny i melancholijny "I Of Crimson Blood". Zdziwić, ale i zaintrygować oraz oczarować może w dużej mierze akustyczna, mocno folkowa "Enigma". W zadumę wprawia zamykający podstawowe wydanie płyty (w wersji limitowanej mamy jeden utwór więcej), podniosły utwór "Black River".

Jak już wcześniej wspomniałam, album nie jest zaskakujący. Właśnie tę pewną przewidywalność uznać trzeba za największy jego minus. Nie znaczy to jednak, że nie warto po niego sięgnąć. Wręcz przeciwnie. Muzyki zawartej na "Silent Waters" słucha się bardzo przyjemnie, ze względu na jej melodyjność i specyficzny, właściwy tylko tej grupie klimat.

Hanna Zając / [ 21.11.2007 ]




 -  Skyforger





Nick:  



E-mail:  



Treść komentarza:  



Suma 2 i 3 =




Krzysiek [MetalSide] [ metalside(at)go2.pl ] 23-11-2007 | 18:02

Mi się krążek bardzo podoba. Amorphis fajnie balansuje pomiędzy melodią a agresją, dodaje do tego znany tylko im klimat. Naprawdę dobry album.






Amorphis
Silent Waters

Nuclear Blast - 2007 r.




7/10



 -  Skyforger



© https://METALSIDE.pl 2000 - 2024 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!