01. The Exorcist
02. Pentagram
03. Burning In Hell
04. Evil Warriors
05. Seven Churches
06. Satan's Curse
07. Holy Hell
08. Twisted Minds
09. Fallen Angel
10. Death Metal



Na początku lat osiemdziesiątych Kalifornia, a w szczególności San Francisco była wylęgarnią wielu naprawdę świetnych bandów. To tu narodził się thrash metal. Tutaj swoje pierwsze kroki stawiała Metallica, Exodus czy Testament. W tym samym miejscu i czasie, w południowej części Bay Area dwójka młodziaków - gitarzysta Mike Torato i perkusista Mike Sus postanowiła założyć kapelę. We dwóch grać trudno, wiec w niedługim czasie dokooptowano śpiewającego basistę - Jeffa Becerrę i drugiego wioślarza Briana Montanę, którego szybko zastąpił Larry LaLonde. Nowopowstały zespół nazwano Possessed - od jednego z horrorów klasy B. Chłopaki nie ukrywani swojej fascynacji legendarną grupą Venom, co widać w tematyce tekstów i oprawie koncertów Amerykanów. Muzyka serwowana przez "opętanych" różniła się od wszędobylskiego wtedy thrashu. Była jeszcze bardziej brutalna i jeszcze mniej melodyjna. Wokal Jeffa był jak na owe czasy bardzo nietypowy: gardłowy (później ten styl śpiewania nazwano growlingiem). Po nagraniu własnymi siłami i środkami bardzo obiecującego dema zatytułowanego "Death Metal", kapela trafiła pod skrzydła wytwórni Combat, gdzie dostała szansę zarejestrowania pierwszego albumu długogrającego. W październiku 1985 światło dzienne ujrzał genialny "Seven Churches" - uznawany za opus magnum zespołu.

Z tą płytą zetknąłem się stosunkowo niedawno, będąc już w pełni zaznajomiony z innymi klasykami gatunku: Death, Morbid Angel czy Cannibal Corpse. Muzyka Possessed jest w porównaniu z nimi znacznie mniej ekstremalna. Korzeniami tkwi jeszcze mocno w thrash metalu. Nie ma tu bulgoczących wokali, nie ma wielkiej ilości blastów. Najbardziej zbliżona jest do wczesnego Death. Zresztą maniera wokalu Chucka na "Scream Bloody Gore" jako żywo przypomina growl Jeffa na "Seven Churches" właśnie.

Na krążku znajdujemy dziesięć kawałków. Wszystkie są świetne. Naprawdę nie ma tu mowy o wypełniaczach... Jedynka czyli "The Exorcist" to chyba najbardziej znany numer Possessed. Sam pomysł na utwór zrodził się po projekcji kultowego już filmu Williama Friedkina. Zresztą intro pochodzi także z tego źródła. Numer po prostu zabija szybkością. Najbardziej podobają mi się w nim jednak świetne melodyjne wstawki. Bardzo dobra jest także dwójeczka czyli "Pentagram". Tu zaczyna się z kolei odgłosami z piekła rodem i można się tylko domyślać, że to nikt inny jak demon Pazuzu z "Egzorcysty" właśnie. Warto tu zwrócić uwagę na znakomite sola. Utwór tytułowy to także jeden z najmocniejszych punktów płyty. Na początku jest dość powolny, ale nagle muzycy serwują nam prawdziwa ścianę dźwięku - super! Najlepsza na płycie jest dziewiątka czyli "Fallen Angel". Bicie dzwonów i inne tego typu smaczki nadają temu kawałkowi niepowtarzalny klimat. Album kończy "Death Metal" - prawdziwy hymn całego gatunku. Mike zaczyna podwójna stopą a później rozpętuje się istne piekło. Świetne niemelodyjne solowy i opętańczy wokal Becerry po prostu rozkładają na łopaty.

"Seven Churches" jest naprawdę znakomitym albumem i jak się później niestety okazało jedynym wydawnictwem spod szyldu Possessed zasługującym na baczniejsza uwagę. Jest to pierwsza płyta death metalowa. Nie jest to jednak ekstrema, jakiej pełno jest obecnie na rynku. W tej muzyce pełno jest jeszcze wpływów thrashu i nie ukrywam, że właśnie taki death metal podoba mi się najbardziej. Stawiam jedyną możliwą do przyjęcia ocenę: klasykę.

Venom / [ 16.02.2007 ]




brak recenzji





Nick:  



E-mail:  



Treść komentarza:  



Suma 2 i 3 =








Possessed
Seven Churches

Combat - 1985 r.




Klasyka



brak recenzji



© https://METALSIDE.pl 2000 - 2024 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!