01. Crows Fly Black
02. Traitor
03. Ashes To The Stars
04. Messenger Of Gods
05. Before The Skies Come Down
06. Tides
07. Bleeding Dust
08. You
09. Howl!
10. Grey



Prawdę mówiąc, nigdy nie byłem wielkim fanem Nightwish, teraz jednak bardzo polubiłem ten band, więcej, pokochałem wręcz Tarję Turunen! Dlaczego spytacie? Uspokajam, że ostatnie czarcie wyziewy wokalistki nie odegrały tutaj głównej roli, otóż kocham tę babkę za to, że... postanowiła odejść / została wylana z Nightwish. Dzięki takiej operacji grupa nieco rozluźniła szeregi i przestała koncertować. Rachunek z tego prosty, taki gość jak Heitala dostał "przymusowe wolne". Co z tego wynikło? Ano oczywiście nowy Tarot. Niby nic wielkiego a jednak, tym razem bowiem Marco i spółka zaserwowali nam naprawdę solidny cios w szczękę. Nie wiedziałem, że może być to aż tak przyjemne.

Tarot z pewnością nie jest w Polsce formacją dobrze znaną. By już na początku nie nudzić powiem tylko to, że w 2003 roku ukazał się ich poprzedni album zatytułowany "Suffer Our Pleasures" (tak na marginesie, bardzo fajna płyta) a pierwszy krążek Tarot datowany jest na rok... 1986. Sami widzicie, że tutaj przypadku nie będzie. Dla zachęty dodam jeszcze, że znaleźć porównanie dla Tarot w postaci innej formacji, jest rzeczą niezwykle trudną, o ile nie niemożliwą. Panowie grają naprawdę oryginalną muzę, niby obracają się w znajomych klimatach, a jednak sklasyfikować to bardzo ciężko. To byłoby na tyle, zabieramy się za "Crows Fly Black", która w grudniu ukazała się w Finlandii, a 19 stycznia pojawiła się na sklepowych półkach w pozostałych europejskich krajach.

Na "Crows Fly Black" Tarot ukazuje idealnie wszystkie swoje zalety. Ta muza bazuje na świetnym klimacie. Dużą rolę odrywają tutaj naprawdę "zeschizowane" klawisze, raz wygrywające niepokojące, genialne plamy, innym razem wysuwające się przed całą "orkiestrę" serwując nieco słodkości. Swoją cegiełkę dorzuca również Marco swoim naprawdę potężnie pracującym basem. Tyczy się to również kolejnej kwestii. Panowie bowiem wiedzą dokładnie, że w metalu trzeba solidnie przylutować. Za tę część układanki odpowiadają bracia Heitala. Marco swoim basem i głosem, który wydaje się być wprost stworzonym do tej muzyki. Nie ważne czy to torpeda w postaci "Traitor" (co za riff!!!) czy piękna ballada zatytułowana "Tides". Sławniejszemu bratu ani o milimetr nie ustępuje Zachary, facet wygrywa bowiem świetne, mocarne i solidnie "dociążone" riffy, o naprawdę świetnych solach nie wspominając. Wniosek zatem z tego wszystkiego krótki. "Crows Fly Black" ma dokładnie tyle melodii, co metalowego wygaru, dokładnie tyle klimatu, co szaleńczej agresji. Wszystko to składa się na płytę, przy której nie można się nudzić. Płytę, która sprawia, że raz chcemy skakać i drzeć się razem z Marco, innym razem gorzko zapłakać, by na końcu zanucić jedną z kilku niesamowitych melodii. Tak proszę państwa, Finowie zaserwowali nam solidną dawkę świetnej sztuki. Ani nie za mocną, ani nie za lekką, taką w sam raz!

Gdy pisze te słowa Marco Heitala obchodzi swoje 41 urodziny. Czegoż mogę życzyć jak nie 100 takich płyt? Rozpadu Nightwish, a w konsekwencji większej swobody twórczej życzył nie będę, listów z pogróżkami od fanek Nightwish dostawać nie chcę.

Krzysiek / [ 24.01.2007 ]


! Kup Płytę !
www.mystic.pl


brak recenzji





Nick:  



E-mail:  



Treść komentarza:  



Suma 2 i 3 =








Tarot
Crows Fly Black

Nuclear Blast - 2007 r.




9/10



brak recenzji



© https://METALSIDE.pl 2000 - 2025 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!