01. Christ 0
02. Postcard To God
03. Wish You Where Here
04. Silently
05. Shadow I Am
06. Fireroses Dance
07. Somewhere Alone In The Dark
08. January Sun
09. Lost In Silence



Vanden Plas miał u mnie zawsze pod górkę. Niby wiedziałem, że trzeba tej formacji dać szansę bo panowie wiedzą jak się robi by było fajnie... nigdy jednak Niemcy tej szansy nie dostali. Nie wiem w czym leży problem, wiedziałem przecież, że biorąc pod uwagę progresywne poletko, Andy Kuntz i spółka należą do czołówki. Wiedziałem, że kapela ta zmajstrowała już cztery naprawdę dobre (w tym jedną wyśmienitą) płyty, także o jakimś niemiłym zaskoczeniu nie mogło być mowy. Koniec końców przyznaję się, że żadnego wcześniejszego krążka w całości nie przesłuchałem. "Christ.0" był zatem moim "pierwszym razem" i wcale nie z byle kim, bo z samym hrabią Monte Christo.

No właśnie, warto zacząć od tego, iż nowy krążek formacji z Kaiserslautern to koncept album oparty na powieści Alexandre'a Dumasa - "Hrabia Monte Christo". Jak pewnie wielu z Was zauważyło: "Christo" to tajemnicze "Christ.0" z tytułu krążka. O tekstach wiele nie napiszę, ponieważ nie mam ich przed sobą. Biorąc jednak pod uwagę to co udało mi się "zasłyszeć" obcując z płytą i samą powieść, powinno być i rzeczywiście jest ciekawie. W warstwie muzycznej, jak to już u Vanden Plas drzewiej bywało, dzieje się naprawdę wiele. Może nie jest to jakaś wysoce skomplikowana wirtuozeria, ale kto powiedział, że muzyka to zawody? Wszystko zebrane do kupy ma poruszać słuchacza, powodować zainteresowanie się malowaną właśnie przez muzyków historią. Długą historią trzeba dodać... I w tym miejscu pojawił się u mnie pierwszy problem. "Christ.0" jest bowiem troszkę za długa, pod koniec numery nieco się ciągną, nie chce przez to powiedzieć, że wieje nudą... choć w pewnym sensie tak jest. Brak nieco urozmaicenia, jakiegoś poruszającego refrenu. Mamy sporo zwolnień, symfonicznych i klawiszowych ozdobników, nie rekompensuje to jednak "straty" chwytliwości i energii w muzyce. Brak tutaj po prostu czegoś takiego jak tytułowy "Christ 0" z początku krążka. Wiem, wiem, nie każda kapela progresywna powinna brzmieć jak Threshold czy Dream Theater. Osobiście jednak cenię sobie umiejętne łączenie łamańców z prostszymi, bardziej nośnymi partiami. Na "Christ.0" oczywiście i takie też znajdziemy, jest tego jednak mniej, co w moim odczuciu odbija się ujemnie na muzyce zawartej na krążku. To oczywiście tylko moje zdanie, zatwardziali miłośnicy progresywnej sztuki nazwą mnie zapewne heretykiem. Cóż, i tak bywa.

Pierwszy poważny kontakt z muzyką Vanden Plas za mną, szczerze mówiąc, nie czuje się powalony tą muzyką. Sęk w tym, że Niemcy nie grają jednak do końca tego, czego oczekuje od progresywnej kapeli. Jedno muszę oddać muzykom Vanden Plas, tworzą bardzo inteligentną sztukę. Sztukę, która z jednej strony nie powala mnie na kolana, ale z drugiej - złego słowa na tą muzykę nie powiem. Coś mi się wydaje, że trzeba czasu by się w nią porządnie "wbić".

Krzysiek / [ 17.05.2006 ]


! Kup Płytę !
www.metalmaniak.pl


brak recenzji





Nick:  



E-mail:  



Treść komentarza:  



Suma 2 i 3 =








Vanden Plas
Christ.0

Inside Out - 2006 r.




7/10



brak recenzji



© https://METALSIDE.pl 2000 - 2025 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!