01. Ancient Winds
02. Here I Am
03. Distant Thunder
04. For Tomorrow
05. Time Will Come
06. Over Your Head
07. Fairy Tale
08. Blind Spell
09. Ritual
10. Pride



Uff... ale mi ulżyło gdy dowiedziałem się, że Andre Matos po odejściu od Angry stworzył kolejny zespół obracający się w metalowych klimatach, przecież jeszcze niedawno założył projekt o nazwie Virgo, gdzie metalu nie było ani krzty. W Shaman razem z Andre grają koledzy, którzy wraz z nim opuścili szeregi Angry (Ricardo Confessori perkusja i Luis Maruitti bas) wraz z nowym gitarzystą Hugo Maruittim stworzyli muzykę wydaje mi się jeszcze lepszą od tego co słyszeliśmy na albumach Angry.

Muzyka Shaman nie odbiega w dużym stopniu od tego co słyszeliśmy na albumach brazylijskiej formacji, dalej jest to power metal z mnóstwem znakomitych melodii, chórków do tego dochodzą inspiracje folkiem czy muzyką progresywną, wychodzi z tego naprawdę znakomita mieszanka. Całość dopełnia wyśmienity wokal Matosa.

"The Ritual" rozpoczyna się znakomitym intrem "Ancient Winds", które wprowadza nas w klimat całego krążka, muzyka wydobywająca się z głośników jest po prostu cudowna, nie ma co się tu rozpisywać - tego intra trzeba po prostu posłuchać, dla mnie jedno z najlepszych jakie w życiu słyszałem. Wydaje mi się, że nie jeden reżyser filmowy chciałby aby tak wyglądała muzyka do jego filmu. "Ancient Winds" przechodzi w "Here I Am" jeden z najlepszych utworów na krążku, utwór zagrany w bardzo szybkim tempie (momentami podchodzi pod speed metal). Znakomite riffy, fortepianowe wstawki, cudowny refren do tego bardzo dobre solo i śpiew operowej wokalistki w środku utworu - cudo. Dla tego utworu warto mieć ten krążek, kolejny "Distant Thunder" jest nie mniej udany niż poprzednik, znowu muzycy pokazują swój wielki talent. Po raz kolejny mamy do czynienia ze znakomitymi riffami, cudownym refrenem, najwyższej jakości solówkami po których znowu usłyszymy pianino. "For Tomorrow" wypełniony jest folkowymi aranżacjami, np. wstęp zawiera tradycyjne dla Brazylii dźwięki. Nie chcę się powtarzać ale po raz kolejny mamy wszystkie te elementy, które wyżej wymieniłem.

Możecie mi wierzyć, lub nie ale reszta krążka wypełniona jest kawałkami w stylu wyżej opisanych, może nie wszystkie są tak niesamowite jak pierwsze trzy, ale wszystkie trzymają bardzo dobry poziom, może niekiedy za dużo jest dźwięków charakterystycznych z Angrą, ale nikt nie spodziewał się przecież, że Andre i spółka zagrają muzykę totalnie inną od tego co robili w poprzedniej formacji. W ostatnim kawałku zatytułowanym "Pride" usłyszymy duet Matos/Sammet (Edguy), który po prostu mnie rozwalił. Zresztą nie mogło być inaczej przecież Andre i Tobias to jedni z najlepszych śpiewaków jeżeli chodzi o metal.

Produkcją zajął się Sascha Paeth (znany z niestety nieistniejącego już Heaven's Gate) i to słychać, człowiek, który produkował m.in. krążki Rhapsody i Kamelot, każdy kto słyszał albumy tych dwóch kapel wie że pan Paeth laikiem w dziedzinie produkcji dźwięku nie jest i "The Ritual" brzmi rewelacyjnie, do tego opatrzony jest bardzo dobrą okładką - czego zatem chcieć więcej?

Krzysiek / [ 18.04.2002 ]




brak recenzji





Nick:  



E-mail:  



Treść komentarza:  



Suma 2 i 3 =








Shaman
Ritual

SPV - 2002r.




9/10



brak recenzji



© https://METALSIDE.pl 2000 - 2025 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!