Deszczowy poranek... zaspany pędzę pod scenę, słyszę intro, nagle pojawiają się bohaterowie całego zamieszania: Charles Rytkönen, Tony Eriksson, Peter Grehn, Robin Engström i Fredrik Lundberg. Na pierwszy ogień "Grand Materia" - ciary na plecach. Po kilkunastu minutach "Hollow" - ciary na plecach, potem "I Roam" - ciary na plecach, na koniec "Angels Deceit" - zostałem pozamiatany na całego. Jedynym przesłaniem jakie wyniosłem z koncertu Morgana Lefay na Wacken Open Air 2005 było: Poznać nową płytę... i to jak najszybciej!!!
Teraz "Grand Materia" znam już prawie na pamięć. Wielu wyraża się o nim średnio, wielu wręcz negatywnie. Słucham, słucham i za każdym razem nie mogę usłyszeć elementów, które w tej muzyce są do dupy. Morgana Lefay od samego początku atakuje nas tym, z czego zasłynęła wcześniej. Jest zatem klimat, jest soczysty riff, jest świetny wokal Rytkönena (tym razem jakby bardziej zdarty), są potężne refreny i naprawdę przyjemna historia, na której muzycy oparli wszystkie teksty. Tak tak, "Grand Materia" to koncept album opowiadający o pewnym alchemiku. Dla rozjaśnienia sprawy powiem, iż chodzi o Nicholasa Flamela. Resztę dowiecie się wczytując się w teksty.
"Grand Materia" to album, który ma w sobie cholernie dużo energii. Tutaj praktycznie każdy numer, to potężny power metalowy walec. Dodatkowo z większości kompozycji sączy się niesamowita metalowa agresja. Największą w tym zasługa Rytkönena i Erikssona. Za każdym razem, gdy słucham tego materiału, widzę przed oczami obu panów szalejących na wackenowskiej scenie. Z tych gości energia się wprost wylewała. Jeżeli już przy koncertach jesteśmy, wszystkim niedowiarkom i marudom pragnę zakomunikować, że wymienione wyżej numery na żywo prezentują się po prostu niesamowicie i nic a nic nie ustępują starym, uznanym hitom formacji. Inna sprawa, że takie "Hollow" czy "I Roam" to cholernie koncertowe numery. Szczególnie ten pierwszy, refren w domowym zaciszu zabija, na żywo... brak słów.
Nowy album wracającej do świata żywych Morgana Lefay przyniósł po raz kolejny dawkę świetnej muzyki. Najkrócej mówiąc "Grand Materia" to 100% Morgana Lefay i tyle! Nie będę tutaj zachęcał do przesłuchania, nie będę polecał specjalnie komuś tego krążka. Nie będę dokładnie wgłębiał się w ten materiał... Wszyscy, którzy rasowe, metalowe łojenie sobie cenią, nie powinni mieć pytań, w końcu to Grand Materia(ł).
Krzysiek / [ 13.09.2005 ]
! Kup Płytę !
www.metalmaniak.pl
|