01. Falling to Pieces
02. Ray of Light
03. Alive
04. City of Angels
05. Stand Up
06. Best of Me
07. Fallin' from Grace
08. Frontline
09. Last Day
10. How Long



Mimo iż "Salute" może być dla niemieckiej grupy Ray of Light debiutem, to nie mamy tutaj do czynienia z amatorami. Gdy przyjrzymy się bowiem bliżej, to w składzie znajdziemy muzyków wcześniej związanych z zespołem Frontline. Jej współzałożycielem był zresztą gitarzysta tej kapeli: Robby Böbel. Niestety podczas przygotowań do nagrania pierwszego krążka Ray of Light ciężko zachorował i niedługo później zmarł. Stephan Bayerlein (perkusja), Thomas Hutch (bas) i Gregg Cromack (wokal) zrekrutowali Jörga Wartmanna i postanowili dokończyć płytę w hołdzie swojemu przyjacielowi. Czy Robby byłby dumny z tego materiału?

Muzycy Ray of Light nie uciekają za bardzo od tego, co stworzyli na ośmiu albumach Frontline. To szybko wpadający w ucho hard rock/AOR, przypominający dokonania Survivor, Europe czy Bon Jovi - głównie z lat 80. Tyle że z innym wokalistą i ze zmianą (niestety wymuszoną smutnymi okolicznościami) gitarzysty. Nie znajdziecie tutaj wyrafinowanych struktur - w kompozycjach liczy się przede wszystkim przebojowość. Jasne, czasami pojawi się drobna zmiana rytmu, jak np. w "City of Angels" czy przypominającym U2 (lub dzięki gitarowemu motywowi: "Dreams" The Cranberries) "Stand Up". Nie może być jednak mowy o żadnym skręcie w stronę czegoś bardziej ambitnego. Mamy znany, utarty schemat typu zwrotka, refren, zwrotka, refren, solo - i w zasadzie tylko bridge potrafi zmienić raz na jakiś czas swoją lokalizację. Trudno jednak na "Salute" robić z tej prostoty zarzut, ponieważ... to się sprawdza: na krążku aż roi się od hitów!

Debiutanckie wydawnictwo szyldu składa się z 10 kawałków, z których każdy mógłby pełnić rolę wiodącego singla i z powodzeniem surfować po falach radiowych. Będą numery nieco mocniejsze, bardziej hard rockowe (np. "Falling to Pieces", "Alive" lub "Fallin' from Grace"), ale też i miejscami pójdziemy w spokojniejsze, bardziej AOR-owe rejony, jak chociażby na "City of Angels" lub "Frontline". Tu i ówdzie będą nawet i nieco cięższe nuty (riffy w "Last Day" albo "Best of Me" prawie metalowe), ale szybko zejdą one na dalszy plan ustępując milszym dla ucha harmoniom i melodiom. To one tutaj rządzą i dzielą: czy to ładnymi leadami, czy też absurdalnie szybko wpadającymi w ucho, nierzadko chóralnymi, jakby stworzonymi do wspólnego śpiewania refrenami. Kapitalną robotę robi tutaj Gregg Cromack, którego zadziorna chrypka idealnie pasuje do prezentowanej muzy. Nie wiem skąd oni go wytrzasnęli, ale trzeba frontmana związać i zamknąć w piwnicy, ażeby żadna kapela nie próbowała go podkraść.

"Salute" Ray of Light to wydawnictwo skrojone pod wielbicieli melodyjnego rocka w stylu lat 80. Jeśli gdzieś na Waszej półce leżą płyty tuzów tego typu grania, a i już przemieliliście najnowsze propozycje reprezentantów młodszego pokolenia (pokroju np. The New Roses), to już wiecie po co sięgnąć w następnej kolejności. To bardzo dobry materiał do którego trudno mieć jakieś zastrzeżenia. Melodie są? No są. Wpadają w ucho? No wpadają. Refreny się nuci? No nuci. Nóżką się tupie? No tupie. Na upartego: jedynie solówki mogłoby być nieco dłuższe i bardziej rozbudowane. I to w zasadzie tyle. Więc tak, Robby byłby dumny.

Falling to Pieces:



Tomasz Michalski / [ 17.06.2025 ]




brak recenzji





Nick:  



E-mail:  



Treść komentarza:  



Suma 2 i 3 =








Ray of Light
Salute

Baysis Media - 2025 r.




8/10



brak recenzji



© https://METALSIDE.pl 2000 - 2025 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!