1. Rapture
2. At Shyrya
3. Nauseating Blend
4. Case 24-135
5. Dissociative Identity Disorder
6. A Mother Last Will
7. T.R.O.Y.
8. The Echo of Tomorrow
9. The Other Face



Muzykę francuskiego kwartetu, który istnieje już ponad dwadzieścia lat poznałem dopiero z tym trzecim albumem. Warto także nadmienić, że niektórzy muzycy mają doświadczenia z innych kapel, jak Za Piratz czy Mineral Reflectance. Ale najważniejszą informacją jest to, że na froncie zespołu stoi kobieta Hakata Ooh. A zespół prezentuje chyba jeden z najrzadziej granych gatunków metalu: avant-garde metal. Chociaż sami swoją muzykę określają jako "crossover-prog-avantgarde, jakikolwiek-chcesz metal". I coś w tym jest, gdyż mieszają naprawdę sporo.

Wygląda na to, że album "Fell down the Veil (Anthologies I,III & V)" jest częścią jakiejś całości, jakiegoś konceptu, jakiejś historii. Myślę, że wiele można dowiedzieć się z obszernego digipacku wydanego w formie książki o formacie płyty CD. Wygląda na to, że owa historia dotyczy jakiegoś porwania, tajnej organizacji, morderstwa i zemsty oraz państwowego kłamstwa. Muzyka jest bardzo zaskakująca - czyli jak przystało na avant-garde metal. W wielu miejscach jest nieprzewidywalna i oczywiście multi-tematyczna. Usłyszymy tutaj przeróżne tematy - rodem z hardocre'a, thrash metalu, doom metalu, nu metalu, funk metalu i szeroko pojętego rocka. A nawet jazzfusion (co często podkreślają ambitne zagrywki na gitarze basowej), czy nawet country albo rapu (zwłaszcza w wokalnych dynamicznych recytacjach). A to wszystko w różnych nastrojach i emocjach. Są momenty dość ciężkie i ostre, dynamiczne oraz bardziej mroczne, mocno gitarowe.

Ale są też chwile spokojne, lekko transowe, kołyszące, czy wręcz melancholijne. Gitarowe melodie i akcenty są bardzo charakterystyczne, lekko psychodeliczne. Typowe dla awangardowego metalu. Jeśli ktoś zna chociażby Tomahowk to wie z czym mamy do czynienia. Pomiędzy mocnymi (a nawet miażdżącymi) metalowymi rffami wyskakują jazzowe, musicalowe i soundtrackowe melodyjki oraz akcenty. Ponadto w tej całej instrumentalnej miksturze gitara basowa jest wyraźnie słyszalna, szczególnie w "klangujących" momentach, gdy do głosu dochodzą aranżacje o jazzowych korzeniach czy funk metalowe rytmizacje. I ten dominujący groteskowo-kinowy nastrój jak z produkcji Tima Burtona. Ale to nie oznacza, że Akphaezya nie wytwarza też atmosfery pełnej powagi - mrocznej, chwilami napawającej strachem oraz melancholijnej.

Hakata Ooh idealnie wpasowuje się swoim wokalem w tą dziwaczną atmosferę. Potrafi zadziornie śpiewać, a nawet krzyknąć. Potrafi także mocno "zarapować" oraz uczuciowo zaśpiewać - bardzo melodyjnie. W niektórych bardziej melancholijnych i miękkich chwilach jej śpiew przypomniał mi o Skunk Anansie. Muzykę uzupełniają męskie głosy, zwłaszcza monologi niczym z jakiegoś filmu. Ale jeszcze są chwile (w jednym utworze) gdy na prowadzenie wychodzi męski melodyjny śpiew lub śpiewający w parze z wokalistką. Dojdą czasami także różne dźwięki banjo, harmonijki ustnej, pianina, klawiszowe akcenty oraz orkiestracje, jak z różnych hollywoodzkich produkcji (między innymi w stylu soundtracków Ennio Morricone).

Akphaezya - jak to avant-garde metal - nie jest muzyką łatwą w odbiorze. Aczkolwiek aranżacje nie są przesadzone. A kompozycje nie przytłaczają swoją mnogością. Muzyka jest dobrze wyważona. I jej różnorodność jest ciekawie połączona ze sobą. I tutaj progresywny pierwiastek odegrał ogromną rolę.

Dissociative Identity Disorder:



Piotr "gumbyy" Legieć / [ 01.06.2025 ]




brak recenzji





Nick:  



E-mail:  



Treść komentarza:  



Suma 2 i 3 =




Akphaezya [ akphaezya@hotmail.com ] 10-06-2025 | 13:45

Thanx a lot for that great review !






Akphaezya
Fell down the Veil (Anthologies I, III & V)

N-Vox Prod. - 2024 r.




9/10



brak recenzji



© https://METALSIDE.pl 2000 - 2025 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!