01. Egorcyzmy 02. Galaktyka Mięsa 03. Chirurgia duszy po 20 dolarów za głowę 04. Kocioł Chałwy 05. Annie 06. Wielki Hipnotyzer 07. Hwa byung 08. Słodka męczennica 09. Bądź przytomna 10. Arka 11. von Hutten 12. Omadlanie 13. Fałszywy królik 14. Han
Galaktyka Mięsa? Czyżby jakiś kanibalistyczny grind gore? A może soundtrack do nieistniejącego filmu "Galaxy of Flesh" (1985) Davida Cronenberga? Na to pytanie odpowiadają kooperujące ze sobą wytwórnie Zoharum - New Experimental Art oraz Ubocze Records wydając album "Lejek bólu". Za projekt Galaktyka Mięsa odpowiedzialni są Jakub Knoll (elektronika, suona, głos) i Łukasz Bejnar (elektronika, głos), którzy stworzyli "pełnowymiarową opowieść opartą na koncepcie bólu, urazy i poczucia zagubienia w pre-apokaliptycznej farsie". A zatem nie będzie to nic metalowego, ale bardzo mrocznego, niepokojącego, zarazem psychodelicznego i zimnego, a chwilami przerażającego, owianego jakąś aurą tajemniczości.
Rdzeń muzyki tworzą elektroniczne zindustrializowane dźwięki tworzące strzępy melodii o bardzo wyraźnej rytmice. Brzmienie tych dźwięków to głównie niskie, ostre i hałaśliwe noise'owe sample połączone z jakby przesterowanym lub poddanym efektom brzmieniem elektrycznych gitar. Kontrastem są syntezatorowe melodie, wysoko-tonowe sample i loopy oraz chwilowe, dziwaczne melodie tradycyjnego chińskiego instrumentu - suona (co wprowadziło pierwiastek muzyki folkowej w tych momentach). A całość poddana jest pod wszechogarniającą rytmikę rytmizera perkusyjnego. Od wolnych transowych rytmów, czasem jakby wojowniczych - plemiennych - przez bardzo rozbudowane "perkusjady", aż po szybkie, agresywne rave'owe tempa.
Ale to tylko połowa ekspresji Galaktyki Mięsa. Bardzo ważną częścią jest warstwa liryczna do oryginalnie brzmiących tytułów. Kilka wokaliz spreparowanych jest z różnych monologów i sentencji. Bardzo rzadko pojawiały się próby nieśmiałego śpiewania (co oczywiście było zamierzone by utrzymać ten zimny i ponury charakter muzyki). I nie wiem czy moje skojarzenia okazały się trafne. Ale chociażby energiczny monolog z "Egorcyzmy" skojarzył mi się z egzorcyzmami przeprowadzanymi przez Tomasza Dorożałę ze Służby Apostolskiej "Ogień Przebudzenia". A przemówienie zawarte w "Wielkim Hipnotyzerze" jakby były słowami znanego w latach 80. radzieckiego psychiatry Anatolija Kaszpirowskiego. Wiele sentencji i monologów było dla mnie nieznanych. Zapewne autorami wielu z nich byli po prostu autorzy projektu oraz ich znajomi. Ale ich tajemnicze, mroczno deklamowane słowa i przekaz dający do myślenia idealnie wpasowywały się w tą industrialną, pełną czegoś niepokojącego muzykę.
Fragmenty liryk: "Nowotworów cichy rozwój. Gnicie z życiem w ciągłym ruchu. Wszystkim jest i niczym jest. W galaktyce mięsa", "Mogło być lepiej - lepiej już było. To bez znaczenia - bo nic go w końcu nie ma. A w tym czasie tam wojna i głód. A co o mnie pomyślą - co ja pomyślę. To bardzo interesujące, co się teraz dzieje". A cóż ma oznaczać wers "Bądź przytomna, jedziemy na wesele"? Albo przekaz o religijnym lub post-apokaliptycznym zabarwieniu "Arka nie istnieje. Arka nie przyleci. Arki nigdy nie było. Arka to bajki dla dzieci". Ale to tylko krótkie fragmenty wielu pseudofilozoficznych momentów. A zdarzy się, że i usłyszymy bardziej dosadne słowa. Przekleństwa i agresywne wypowiedzi.
Te zindustrializowane utwory dzięki tym wokalnym ekspresjom utrzymane są w duchu zimnej fali z pierwiastkiem punkowego zacięcia. Epizodycznie zabrzmi też muzyka klubowa i techno albo muzyka rodem z soundtracku do jakiegoś polskiego filmu science fiction z lat osiemdziesiątych. Ale będą też chwile mocno natężonego hałasu i zgrzytu z gitarą akustyczną w tle. Gościnnie wystąpił niejaki Dariusz Jackowski grający na suona w jednym z utworów.