01. Give It All You Got 02. Trust in Yourself 03. If I Live Tomorrow 04. Cobblestone Street 05. Coming Home 06. Everything Is Alright 07. Dead End Ride 08. Take Me Away 09. The Road 10. More to Life Than This
Mike Tramp to wokalista znany głównie z łączącej hard rock i glam metal grupy White Lion, działającej w latach 1984-1992 i 1999-2013. Zespół, przez który przewinęli się m.in. Dave Spitz (Black Sabbath), James LoMenzo (Black Label Society) czy Joe Hasselvander (Pentagram) wydał łącznie 5 płyt, zanim ostatecznie został rozwiązany przez jej frontmana. Ten kuponów od dawnej sławy odcinać nie zamierzał i do dziś stworzył kilkanaście albumów studyjnych, a swoistym podsumowaniem tej solowej działalności jest właśnie składanka... "Trampthology". Zaraz, że co?!
No właśnie. "Trampthology" ukazał się w grudniu 2020 roku z ramienia Target Records/Mighty Music jako dwupłytowy zestaw. W lutym 2021 roku wokalista przedstawił singiel "Everything Is Alright", który stał się dość rozpoznawalny (piosenka była kandydatką do konkursu Eurowizji), więc postanowiono wypuścić go w fizycznej formie. Zamiast jednak tworzyć na siłę jakieś małe, kolekcjonerskie wydawnictwo, to postanowiono wydać skróconą do jednego nośnika, znaną już wcześniej płytę best-of, wzbogaconą właśnie o ten nowy hit. Trochę od dupy strony, no ale cóż zrobić? Jako że oryginalnie kompilacja zawierała aż 20 numerów, to trochę do cięcia było. Co ciekawe, swych przedstawicieli ma jednak niemal tyle samo krążków co poprzednio, gdyż z dziesięciu wydawnictw pozostało dziewięć (wyleciał "Recovering the Wasted Years") - a mamy też przecież i świeży kawałek.
Mimo tak drastycznych zmian, to jednak nie wszystkie utwory mi tu pasują. "Coming Home" i "The Road" odstają od reszty i dziwię się, że postanowiono zachować je na składance kosztem innych, lepszych kompozycji. Cała reszta trzyma już równy, wysoki poziom: Mike okazuje się nie tylko sprawnym kompozytorem, potrafiącym uderzyć w czułe struny, ale także i świetnym tekściarzem, mądrze piszącym o rzeczach ważnych. Zamiast banałów: opowieści o przemijaniu, pokonywaniu przeciwności losu, szukaniu własnego miejsca w świecie i konieczności obrony swoich przekonań ("kiedyś mogłeś wierzyć, w co tylko ci się podobało"). Wszystko to ubrane w stylistykę rocka: spokojnego, przebojowego, takiego "amerykańskiego" (Mike jest Duńczykiem z pochodzenia, ale jednak sporą część życia spędził w Stanach), opartego głównie na brzmieniu gitary akustycznej. Złośliwi powiedzą, że z metala zrobił się Bryan Adams, a ja powiem: posłuchajcie "Trust in Yourself" lub "Cobblestone Street". Piękne to kawałki.
Po zapoznaniu się z "Everything Is Alright" aż chce się nadrobić resztę solowej dyskografii Mike'a Trampa - i to w sumie powinno być głównym celem tego typu wydawnictw, co nie? I tu pojawia się małe "ale". No bo jeśli chcecie sprawdzić co były wokalista White Lion wypuszcza pod własnym nazwiskiem, to czy nie lepiej kupić dwupłytowe "Trampthology"? Jasne, nie ma na nim (swoją drogą: bardzo sympatycznego) singla, ale za to dostajemy kolejnych 10 kawałków, w tym trzy, których nie znajdziemy nigdzie indziej. Matematyka twierdzi, że to chyba jednak lepsza oferta.