1. Gilgamesh
2. The Tent
3. Breathe with Me Slowly
4. Tremor
5. In the Garden
6. Salome
7. You Give
8. They Came with Stones



Dziwne rzeczy czasami można znaleźć na mailu. A to jakiś afrykański książę prosi o pomóc w odzyskaniu rodzinnej fortuny. A to strona na której nawet nie macie konta gratuluje wygrania w konkursie wiertarko-wkrętarki. A to jakaś klinika proponuje powiększenie pewnej dolnej części ciała. A to pewna artystka urodzona w Jerozolimie kusi muzyką łączącą klimat Bliskiego Wschodu z siłą Led Zeppelin, w której instrumentalnie udzielają się ludzie mający na koncie współpracę z m.in. Oingo Boingo czy Ray'em Charlesem... Zaraz, że co?

"Gilgamesh" to niby album, ale tak jednak nie do końca. Zbudowany wokół charyzmatycznej Sharoón Eliashar zespół Rubi Ate the Fig wypuszczając najnowszego singla uznał, że do wersji prasowej dorzuci po prostu parę wcześniejszych kawałków, by zainteresować dziennikarzy swoją twórczością. Technicznie jest to więc takie ekskluzywne wydawnictwo, do którego większość osób dostępu mieć nie będzie. Nikt jednak nie ma prawa być poszkodowanym, bo też i wszystkie kawałki znajdziemy do odsłuchu za darmo na platformach streamingowych. Choć w różnych playlistach, ponieważ "Gilgamesh" oraz "In the Garden" są samodzielnymi singlami, natomiast cała reszta tracklisty to materiał z wydanego w 2022 roku albumu "Desert Electric". I rzeczywiście słychać, że poszczególne części składowe tej promki powstały w różnych okresach. Starsze kawałki to jeszcze coś na kształt mniej lub bardziej tradycyjnego rocka, ale im młodsze kompozycje, tym więcej już tutaj inspiracji czysto folkowych. I choć z reguły zbyt duży rozstrzał stylistyczny działa na niekorzyść wydawnictwa, tak tutaj jest zupełnie inaczej: każdy kawałek zabiera nas w nieco inne muzyczne rejony i każdy z nich jest piękny, inny, fascynujący.

Opisywanie muzyki Rubi Ate the Fig jest dość trudne, ponieważ nie da się jej jednoznacznie zaszufladkować. Czy jest to rock z wyraźnymi wpływami Bliskiego Wschodu czy już orientalny folk z dodatkiem rocka lat 70.? Raczej skłaniałbym się ku tej drugiej opcji ponieważ te tradycyjne instrumenty to nie żadna ciekawostka, tylko wręcz podstawa większości kompozycji - to serce i dusza Sharoón Eliashar. Urodzona w Jerozolimie artystka nie tylko studiowała muzykę Bliskiego Wschodu, ale także spędziła kawał swojego życia wśród Beduinów na Półwyspie Synaj. W jej muzyce pojawią się więc kanun, cytra, duduk, saz, wszelkiego rodzaju instrumenty perkusyjne oraz inne zabawki, których nazwy słyszałem po raz pierwszy w życiu. Dzięki nim Rubi Ate the Fig tworzy niesamowity klimat. Oddychamy wręcz tym pustynnym pyłem, ale jednak się nim nie krztusimy. Bo choć pod względem aranżacyjnym jest tu niezwykle bogato, to jednocześnie nie czuje się przesytu. Oczywiście gdy zaczniemy bliżej się przyglądać danym kompozycjom, to odkryjemy cudowne miniaturki w tle (w tym całe solówki na ludowych instrumentach), liczne partie podbijające główną linię melodyczną (przepięknie to wszystko się łączy w "In the Garden") czy niezwykle skomplikowane zagrywki. Zamiast jednak dokonywać wiwisekcji, to najlepiej dać się po prostu ponieść temu gorącemu, południowemu wiatrowi.

Mimo że tym rdzeniem Rubi Ate the Fig są bliskowschodnie klimaty, to jednak w muzyce grupy znalazło się także miejsce na inne inspiracje. Jak wspomniałem na początku: składanka "Gilgamesh" jest niezwykle zróżnicowana. Będą tu więc śliczne, oniryczne ballady ("Tremor", "You Give"), w których Sharoón pięknie będzie malować głosem. Będą również klasyczne, znakomicie prowadzone przez perkusjonistów "In the Garden" i "Breathe with Me Slowly", podczas których oczami wyobraźni widzieć będziemy kraje arabskie. Nie zabraknie jednak także podróży do kraju pochodzenia wokalistki - w końcu pięknie zaaranżowany "Gilgamesh" przypomina swoją rytmiką tradycyjne pieśni żydowskie (skojarzenia z klasycznym "Skrzypkiem na dachu" chyba nie do uniknięcia). Dodatkowo wśród tego całego orientu wyłapiemy elementy bluesa (końcówka "Tremor" z eksplodującą gitarą), heavy rocka ("The Tent" to wręcz wnuk "Kashmir" Led Zeppelin), a zadziorny "Salome" przypomni o dokonaniach Patti Smith. Choć jednocześnie nie przypominam sobie, by ta legendarna artystka tak jazzowała/swingowała jak Sharoón w refrenie.

Nie powiem żebyście jakoś specjalnie polowali na "Gilgamesh" Rubi Ate the Fig w tej wersji, którą Wam tutaj opisuję - bo gwarantuję, że jej nie znajdziecie. Wyjątkowo więc powiem żebyście po prostu wyszukali tę dowodzoną przez Sharoón Eliashar formację w streamingach (tak, wiem: streaming to zło) i zapoznali się z jej twórczością. Serio, włączcie cokolwiek i dajcie się ponieść tej fascynującej mieszance rocka i bliskowschodniego folku. To przepięknie zaśpiewana, cudownie zaaranżowana muzyka. Ja chcę więcej!

Gilgamesh:



Tomasz Michalski / [ 06.12.2024 ]




brak recenzji





Nick:  



E-mail:  



Treść komentarza:  



Suma 2 i 3 =








Rubi Ate the Fig
Gilgamesh

Rubi Ate the Fig - 2024 r.




8,5/10



brak recenzji



© https://METALSIDE.pl 2000 - 2025 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!