01. Sintra
02. Dark Water
03. Whisper
04. Low Water
05. Slowly the Light Dies Out
06. Like the Star
07. Don't Do Right
08. Furnas
09. The Fluttering Sail



Jest coś fascynującego, coś tajemniczego w Lindy-Fay Helli. Na zdjęciach wokalistka Wardruny jest chłodna i tajemnicza, a w tzw. "realu" jest z kolei niezwykle ciepła, otwarta i sympatyczna. Muzycznie potrafi tworzyć muzykę poważną i o ciężkim klimacie, jak również zachwycić ładnymi, zwiewnymi melodiami. Miejscami krzyczy tak, że aż włosy dęba stają, by później zabrać nas do krainy łagodności wysokim, niemal dziecięcym głosem. To kolorowy ptak, który nie potrafi usiedzieć na jednej gałęzi. Na albumie "Islet" tym razem pofrunął do ciepłych krajów - zabierając nas oczywiście ze sobą. I jakaż piękna to podróż!

Już na "Seafarer" i "Hildring" norweska artystka zdradzała ciągoty ku muzyce leżącej nieco dalej od folkowych krain. Oprócz bowiem kawałków które śmiało mogłyby trafić na którąś z płyt zespołu Wardruna (jak np. "Tilarids") trafiały się kawałki skąpane w delikatnej elektronice. Na "Islet" ona i Roy Ole idą pewnym krokiem właśnie w tym kierunku - ich nowy materiał oparty jest w głównej mierze na syntezatorach. Oczywiście nie da się ot tak pozbyć ze swojego DNA tej folkowej sekwencji genów, więc w tle pojawią się również instrumenty kojarzone z muzyką ludową, jak np. skrzypce, kotły, hurdy gurdy czy tradycyjna nyckelharpa. To jednak bardziej tło, takie smaczki mające podkreślić klimat danej kompozycji. Głównie bowiem rządzą tutaj klawisze i elektronika: miejscami zimna, niemal industrialna (jak w początku pięknie zmieniającego się "Don't Do Right"), innym razem ciepła i kojąca (cudownie melodyjny "Low Water"), ale też i prosta, przebojowa, przypominająca new wave czy dark elektro ("Whisper", "Dark Water"). Ktoś zaraz zakrzyknie, że zdrada. A ja uważam, że w pobocznej działalności powinno się właśnie eksplorować inne dźwięki. A już zwłaszcza jeśli efekt ma być taki jak na "Islet".

Nowa płyta Lindy-Fay Hella & Dei Farne intryguje jednak nie tylko warstwą muzyczną. Tym co nie pozwala się oderwać od wydawnictwa jest również (a może raczej: przede wszystkim) głos wokalistki. To co wyczynia tutaj ta ładniejsza część duetu jest po prostu niesamowite. Niepokojące, tajemnicze wokalizy ("Sintra"), nieoczywiste frazowanie ("Dark Water"), łamanie głosu ("Slowly the Light Dies Out"), nakładanie na siebie kolejnych warstw (końcówka "Low Water") - pod tym względem jest wyjątkowo różnorodnie. Lindy-Fay potrafi sprawnie pływać po pięciolinii, śpiewać delikatnie niczym dziecko ("Like the Star"!), potężnie zawyć (chwytający za serce "The Fluttering Sail"), jak również i przedstawić tekst chłodno, niemal bez emocji (początek "Don't Do Right"). A przepiękny "Furnas" to już prawdziwe mistrzostwo świata: instrumentalnie minimalistyczny, ale wokalnie poprowadzony tak, że ręce same składają się do oklasków. Tym bardziej, że nie ma tutaj jakichś realizatorskich sztuczek - jak się wsłuchacie, to pomiędzy wersami wyłapiecie nawet dźwięk łapania przez Lindy-Fay oddechu. To wokalna ekwilibrystyka bez żadnego dopingu.

"Islet" to płyta pełna cudownych kompozycji, od których nie sposób się oderwać. Jest wciągająca, odważna, fascynująca, choć jednocześnie nie idealna. Mi na przykład nie do końca odpowiada zabawa głosem w singlowym "Whisper". O ile refrenu z tym charakterystycznym białym śpiewem mógłbym słuchać na okrągło, to zwrotki wyszły już aż zbyt eksperymentalnie (choć "Don't Do Right" już pięknie ten koncept rozwinął). Oprócz tego jednak trudno się "Islet" czepiać. Jasne, jeśli ktoś się spodziewa tutaj Wardruny to się odbije, no ale Lindy-Fay cały czas podkreśla, że Dei Farne ma być czymś zupełnie innym. To co? Odważycie się wybrać z nią na tę wyprawę?

Furnas:



Tomasz Michalski / [ 14.11.2024 ]




brak recenzji





Nick:  



E-mail:  



Treść komentarza:  



Suma 2 i 3 =








Lindy-Fay Hella & Dei Farne
Islet

By Norse Music - 2024 r.




9/10



brak recenzji



© https://METALSIDE.pl 2000 - 2024 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!