1. Taciturne 2. La reine de mes peines (des wagons de détresses) 3. Noire impériale 4. Les lueurs d'autoroutes 5. Réseaux venins 6. Une mer aux couleurs désunions 7. Limérence 8. Dissolution 9. Terminal nocturne
Francuski Jours Pâles w maju wydał swój trzeci album po czterech latach istnienia. Czyli wynik jest bardzo dobry. Główną siłą sprawczą są dwaj muzycy. Wokalista, tekściarz i klawiszowiec - Spellbound oraz gitarzysta - Stéphane. I nie mam pojęcia czy pozostali muzycy są pełnoprawnymi członkami zespołu (gdyż są wymienieni we wkładce do płyty). A są to: gitarzysta Alexis, basista Alex oraz perkusista Ben, odpowiedzialny także za miks i mastering. Zespół również zaprosił kilku gości do poszczególnych momentów w ich kompozycjach.
Muzykę Jours Pâles umieściłbym w obszarze trzeciej fali black metalu. Zespół powstał już w XXI wieku i owszem słychać niektóre patenty rodem z twórczości poprzedników (z drugiej fali black metalu) typu ostre brzmienie gitar, natchnione agresywne wrzaski i wściekłe aranżacje. Jednak Jours Pâles wzbogacił swoją muzykę o melodykę i emocjonalność typową dla depressive suicidal black metalu (ale bez histerycznych screamów) oraz atmosferyczne zwolnienia, klimatyczne gitarowe zagrywki, czyste wokalizy, jak emocjonalne melorecytacje, co jest częste dla post-rockowych zespołów. A w tym przypadku dla post-balck metalowych kapel.
Utwory są spójne ale ich kompozycje są zakakujące. "Les lueurs d'autoroutes" zaskoczył mnie żeńskim, zmysłowym śpiewem który kontrastował z blackowymi wrzaskami i recytacjami. Swojego głosu użyczyła tutaj niejaka Ony Riah. Innym przykładem może być "Une mer aux couleurs désunions", który rozpoczął się zupełnie nie-black-metalowo, a bardzo melancholijnie, z przestrzenną gitarową solówką, klawiszowymi melodiami i przyjemnymi oraz jeszcze bardziej melancholijnymi rockowymi akordami (o blackowym brzmieniu). Jednak następujący potem jakby zsampolowany dziecięcy krzyk pozostawiał dozę dezorientacji, którą przerwał kolejny agresywny utwór "Limérence". Ale i w tym utworze blackowa agresja została przerwana melancholijną melodyką. I znowu powrót do agresji natchnionej smutkiem. I tak na przemian. Podobnie tytułowy track "Dissolution" rozpoczął się melancholijnie, post-rockowo, ze spokojnymi gitarowymi pasażami ale z emocjonalnymi deklamacjami, by po chwili przejść w pełne agresji, ostre ale nadal melancholijne momenty. I tak na przemian. Tutaj również pojawił się śpiew Ony Riah.
Kompozycje Jours Pâles łączą w sobie black metalową agresję, furię i histerię z post-rockową emocjonalnością, introwertycznymi ale też przestrzennymi melodiami. Pełne żalu melodie i wokalizy przeplatają się z agresywnymi riffami i wściekłymi screamami. W bardzo interesujący sposób zespół przechodzi pomiędzy tymi gatunkami, nierzadko zaskakując słuchacza swoim nagłym zwrotem muzycznej akcji. A także aranżacje symultanicznie scalają ze sobą pateny powyższych gatunków. I oczywiście, że bez wątpienia muzyka Jours Pâles to black metal, współczesny black metal. Pełen emocji melancholii i rozpaczy. A zatem także dla fanów Silencer, Forgotten Woods, Lifeless, Psychonaut 4, czy Lifelover.