Czy nazwa brytyjskiego projektu inspirowana jest postacią seryjnego mordercy Peter Sutcliffe'a - zwanego przez prasę Rozpruwaczem z Yorkshire? Na to pytanie odpowiedzieliby twórcy Sutcliffe No More, brytyjscy pionierzy sceny industrialnej - Kevin Tomkins i Paul Taylor (ex-Sutcliffe Jugend). Muzykę Sutcliffe No More umieszcza się na półce zwanej power electronics, będącej odmianą gatunku noise. Czyli dzięki "Cute" zaleje nas fala dźwięków analogowych syntezatorów, trzeszczących fonii, dźwięków o wysokiej częstotliwości, zwrotnych sprzężeń, zapętleń, sampli i różnych para-melodii... hipnotycznych... transowych... I co najważniejsze, bez konwencjonalnych rytmów ale z krzyczącymi czy deklamującymi wokalami. W tym przypadku z monologami.
Głos narratora w pierwszym utworze "Salt" odebrałem jako łudząco podobny do Jigsaw'a z "Piły". I to wprowadziło bardzo przerażający nastrój. Brutalne i wulgarne deklamowane wypowiedzi sprawiły jakbym słuchał jakiegoś cholernego psychopaty. Nastrój bardzo hollywoodzki, rodem z kinowego horroru. I jeszcze ta muzyka w tle. Także przerażająca, złowieszcza, hipnotyczna, chwilami psychotyczna, silnie wpływająca na wyobraźnię. Kontrast do przeraźliwych, ostrych i szorstkich odgłosów i sprzężeń tworzyły bardziej przyjazne dźwięki. Może nawet wprowadzające melodykę dziwaczną, ale syntezatorową. Kompozycja "Unholy Poem" nawet ukazała skrawki śpiewu co przyznam, że dobrze to zabrzmiało. Było to ciekawym połączeniem melodii z industrialem. Z kolei w "Without Trace" usłyszałem ścianę hałasu przypominającą mieszaninę dźwięków zfuzowanych gitar i jakby syntezatora Moog. Chwilami było to wręcz "niedozniesienia". I do tego opętańczy deklamująco-wrzeszczący monolog. Żeby to wytrzymać trzeba było sporo wytrwałości. Dobrze, że to tylko trzy minuty. A tytułowy utwór "Cute" wcale nie był uroczy. Był przerażający, złowieszczy i nawet miejscami schizofreniczny. Przynajmniej zmiana głosów z typowo męskich, deklamacyjnych, krzyczących na wysokie wrzaski spowodowała takie odczucia. I wciąż te agresywne i wulgarne wypowiedzi.
Album kończy się jakby dziwaczną balladą "Overwhelmed By Your Violence", co jest niespotykane w tego typu muzyce. Oczywiście nie była to ballada w konwencjonalnym znaczeniu. Raczej mam tutaj na myśli strzępki balladowej melodyki i melancholijny klimat. Ta muzyka zdecydowanie nie jest "cute" i okładka do albumu zdecydowanie nie jest "cute".
Paweł "Pavel" Grabowski / [ 17.10.2024 ]
|