1. Riptide Tune
2. Sidereal
3. Chiaroscuro
4. Irreversible
5. Rain Colours
6. The Silence of Rust





Marea to jednoosobowy projekt z Włoch, za którym stoi Matteo Balzarini. W maju 2024 roku zarówno za pośrednictwem Masked Dead Records, jak i fanzine'u Sulphur ukazał się jego debiutancki album: "The Silence of Rust". Wersja fizyczna tego wydawnictwa przybrała formę jewelcase'a (rzadkość!), okraszonego bardzo ładną, nieco kosmiczną okładką Simone'a Strige'a. W środku oprócz płytki oczywiście, znajdziemy również malutką książeczkę z tekstami oraz czarno-białymi zdjęciami skalistego wybrzeża. Jest tajemniczo, lekko niepokojąco - czy ten klimat nie ulatuje po wrzuceniu płytki do odtwarzacza?

Próbując jakoś sklasyfikować muzykę Marea wydawca krążka porównuje ją do An Autumn for Crippled Children, Novembre czy Katatonii. Mi jednak od razu pojawiła się przed oczami inna płyta od Masked Dead Records: Boleskine House. Tu również mamy muzę gęstą, klimatyczną i choć mocno depresyjną to jednocześnie niepozbawioną swoistego piękna. Balzarini nieco jednak inaczej rozkłada akcenty niż duet Misrachi i Borsi. Tak będą szybkie, niemal black metalowe kanonady jak np. we fragmentach "Irreversible" czy "Riptide Tune" - za które zresztą odpowiada gość w postaci Alessandro Moriego. Będą też miejscami wolne, niemal doomowe tempa (początek "Sidereal"), będą również śliczne gitarowe popisy czy miniaturki (końcówka "Riptide Tune" i "Rain Colours" to wręcz osobne mini-utwory). Na papierze brzmi to wszystko podobnie, a jednak inny jest ciężar tych dźwięków - jest szybciej i jakby bardziej przystępnie. Co może być zasługą tego, że Matteo dorzuca do swojej mieszanki także i pewną dawkę gothic metalu.

No bo właśnie: po instrumentalnym, nawiązującym do miniaturki kończącej "Riptide Tune" utworze "Chiaroscuro" Marea zaczyna dodawać do swojej muzyki dźwięki jeszcze bardziej przyjazne dla ucha. Pod względem ogólnego klimatu taki "Irreversible" zaczyna przypominać obecne Tribulation, a melodyjny "Rain Colours" - Moonspell z okresu "Darkness & Hope". Duża w tym zasługa nie tylko szybko zostających w głowie zagrywek (ten drugi numer posiada nawet ładną, pełnoprawną solówkę), ale także wokali. Bo choć przez większą część albumu Balzarini raczy nas (bardzo dobrymi!) wysokimi, pełnymi bólu skrzekami, to w drugiej części krążka próbuje swych sił również i w czystych liniach wokalu. Co prawda początkowo przypomina to wszystko bardziej melorecytacje, ale artysta dość szybko się rozkręca. Te gothic metalowe skojarzenia podkreślają także klawisze (tutaj gościnnie Carlo Meroni), którymi podbija się spokojniejsze partie. Miły, niewychodzący na pierwszy plan dodatek.

Trzeba przyznać, że całkiem ładnie jest to wszystko poukładane. Jest sporo mroku i melancholii, są mocne, stricte metalowe partie, jak i śliczne wpadające w ucho fragmenty. Jasne, nie jest to muza jakoś szczególnie wyrafinowana czy rzucająca na kolana - podobnych płyt już trochę mieliśmy. No ale jednak fajnie jest się smucić razem z Matteo. Na pewno jednak na krążku numer dwa życzyłbym sobie lepszej produkcji. Całość brzmi bowiem dość surowo, a niektóre instrumenty potrafią nieznośnie górować nad pozostałymi (lub całkowicie się gubić, jak np. bas). Można by do miksu tych depresyjnych dźwięków wlać trochę... życia.

Sidereal:



Tomasz Michalski / [ 01.10.2024 ]




brak recenzji





Nick:  



E-mail:  



Treść komentarza:  



Suma 2 i 3 =








Marea
The Silence of Rust

Masked Dead Records - 2024 r.




7/10



brak recenzji



© https://METALSIDE.pl 2000 - 2024 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!