Kompilacja "E.T.R" trójmiejskiego Popsysze została nagrana w czasach obostrzeń covidowych w Studiu Radia Gdańsk, podczas wydarzenia "Metropolia Jest Okey". Popsysze jako trio, czyli Jarosław Marciszewski (gitara i wokal), Sławomir Draczyński (gitara basowa) i Jakub Świątek (perkusja i wokal) zaprosili do udziału również Tomka Gadeckiego (saksofon), Adama Skorczewskiego (trąbka) i Agi Tre (wokal). I w zasadzie był to koncert, ale bez publiczności. A Popsysze zagrali utwory ze wszystkich swoich poprzednich albumów, jednak w nowych aranżacjach.
A dla kogo ta muzyka jest przeznaczona? No cóż, jeśli ktoś lubi ambitne kompozycje, nieszablonowe aranżacje, w których techniczne granie tworzy bardzo klimatyczne dźwięki - to Popsysze może okazać się interesujące. Materiał muzycznie oscyluje wokół jazzu, jazz fusion, prog-rocka i psychodelicznego rocka. Ale tym razem ze względu na instrumenty dęte całość mocno brzmi jazzowo. Dęciaki tworzą bardzo psychodeliczny klimat, miejscami senny lub transowy, nawet lekko orientalny, a chwilami z chaotyczno-psychodeliczną porywczością. Przyśpieszenia stają się tym bardziej dynamiczne, gdy są podkręcone przez rozbudowane perkusjady i gitarowe solówki oraz przesterowane dźwięki gitarowych akordów. I całość jest bardzo energiczna i rytmicznie wirtuozerska. W pewnych momentach dęciaki mocno wiercą dziurę w głowie i wówczas pojawiają się jakby improwizacje, jak na porządnym haju. Nie należy zapominać, że instrumenty dęte występują tylko gościnnie. Ale zdecydowanie zdominowały ten materiał. Nawet pewne tematy przypomniały mi muzykę cyrkową jaką mogłem słyszeć podczas przedstawiań cyrkowych w latach osiemdziesiątych.
Pozostałe instrumentarium tworzy prog-rockowe tematy z bardzo silnym psychodelicznym wkładem. Ich zagrywki przypominają lata siedemdziesiąte. A nawet chwilami instrumentalizacje skojarzyły mi się z muzyką filmową z tamtych lat (np. wstęp do "Wieje wiatr" albo melodia w "Kasieńka"). Oczywiście Popsysze to również wokalne emanacje. Ale nie usłyszymy tutaj typowych rockowych piosenek. A raczej nowofalowe śpiewanie, głównie ponure i mroczne. A z kolei (dzięki wokalnym melodiom) utwory "Latarnia" i "Ali Song" skojarzyły mi się z późniejszymi dokonaniami Anathemy. Jednak Anglicy aż tak nie mieszają instrumentalnie i nie używają dęciaków. Ponadto współczesnego tchnienia nadały także post-rockowe schematy ("Czerwone Światło"). Z kolei pewnym ewenementem jest utwór pierwszy "Zapowiedź", w którym nie usłyszymy muzyki a właśnie zapowiedź radiową tego co za chwilę usłyszymy.
Popsysze tworzy muzykę transową. Jednak ten trans jest pełen energii. Aczkolwiek ze względu na improwizacje instrumentów dętych i mocno psychodeliczny charakter materiał ten jest bardzo trudny w odbiorze dla potencjalnego słuchacza rocka, tym bardziej metalu. To zdecydowanie muzyka dla melomanów szeroko-pojętego progresywnego grania. Ale kto powiedział, że wśród nich nie ma fanów metalu.