01. Gimme! Gimme! Gimme! (A Man After Midnight)
02. You're the One That I Want
03. Evil / Baker Street
04. Stayin' Alive
05. Sweet Caroline
06. Raining Blood / It's Raining Men
07. How Deep Is Your Love
08. Aquarius / Let the Sunshine In
09. Africa
10. Total Eclipse of the Heart
11. Tragedy
12. Dancing Queen
13. Skyfall
14. Hot Stuff (feat. Alex Skolnick)



"Tomek, co ty mi tu za gunwa wysyłasz?!" - krzyczy naczelny, gdy podeślę mu recenzję kolejnego krążka jakiejś kapeli, której słucha w porywach 150 osób na świecie (oczywiście z wysoką oceną - jakże by inaczej!), lub jak jakiś nie lubiany przez niego zespół dostanie zbyt dużo "oczek". Gusta potrafią być różne, ale jednak prawdziwą kupę rozpoznać potrafię. Jest brązowa i śmierdzi. Jak album Tragedy (tyle że on ma akurat nieco więcej kolorków). Dlaczego jednak Kerrang, Loudwire, Billboard czy VH1 się nim zachwycają? Spoilerów nie będzie: nie mam pojęcia.

Tragedy to zespół prezentujący metalowe covery dyskotekowych hitów z lat 70. i osiemdziesiątych. Muzycy występują w nim pod kiczowatymi pseudonimami oraz tonami makijażu i nawet trudno znaleźć informację o ich prawdziwych nazwiskach. Szukałem, nie dałem rady, no ale w sumie czy to w ogóle ważne? Co za różnica czy za słaby krążek odpowiadają osoby znane bądź nie? A niestety jest on bardzo słaby, ponieważ Tragedy nie ma tak naprawdę niczego ciekawego do powiedzenia. Mnóstwo zespołów bawiło się w covery, a i sporo z nich (tutaj można chociażby wyróżnić Vader, Deep Purple lub Axel Rudi Pell) wydawało też i całe płyty z przeróbkami kawałków innych artystów. Co więc różni tamte wydawnictwa od "Disco Balls to the Wall"? Podejście.

Na płycie mało jest bowiem kawałków bawiących się materiałem źródłowym. Zespół idzie po najmniejszej linii oporu po prostu przerabiając (czy wręcz: odgrywając) znane piosenki na rockowo/metalowo, nie ingerując zbytnio w ich strukturę (idealnym przykładem są "How Deep Is Your Love" i "Tragedy"). Przez to brak tutaj większych zaskoczeń i bardzo szybko wkrada się nuda (tym bardziej, że muzycy nie wysilają się nad riffami). Co gorsza, gdy już grupa zaczyna coś jednak bardziej mieszać, to efekt jest mocno dyskusyjny. W "You're the One That I Want" panuje aranżacyjny chaos (przyspieszenie na refren, zwolnienie jak w doom metalu), a jak "Africa" robi się na kilka sekund power-metalowa, to ciśnie się na usta pytanie: po co? Gdzieś w okolicach Bonnie Tyler miałem już ochotę żyły sobie podciąć, gdyż większość z numerów nawet nie zbliżyła się poziomem do oryginałów.

Wokalnie też jest średnio. W niektórych kompozycjach jest ładnie i czysto, ale też i zdarzają się numery zaśpiewane totalnie od niechcenia lub jakby dla jaj (okropny "Dancing Queen"). Czy są na "Disco Balls to the Wall" jakieś plusy? Coś tam z tego bagna wyłowić się da. Otwierający płytę hit ABBY daje radę: jasne, zbyt wielu zmian tutaj nie ma (no, może poza solówką), ale całość zagrana jest w stylu Guns N'Roses. Również na "Hot Stuff" Donny Summer nóżka tupie: kawałek przerobiono na heavy-metalową modłę, a w samej kompozycji ładnie wygrywa sam Alex Skolnick (Testament). Jak oni go namówili na coś takiego? Nie wiem, ale słychać, że facet to klasa sama w sobie. No i jest mały diamencik w postaci "Skyfall": metalowy, klimatyczny, świetnie zaśpiewany... Nie można było tak się przyłożyć do reszty kawałków? Trzeba było aż podkradać riffy Slayerowi czy Metallice żeby coś się tutaj działo?

Wzniosę się na szczyty językowej finezji i stwierdzę, że "Disco Balls to the Wall" Tragedy to istotnie tragedia (przepraszam, nie mogłem się powstrzymać!). To płyta nudna, bez polotu, bazująca na osiągnięciach innych. Przy niej nawet takie Nanowar of Steel to pieprzone King Crimson (i żeby nie było: akurat ostatni krążek włoskiej ekipy był zaskakująco dobry!). To wydawnictwo, które chyba można tylko puścić na jakieś imprezie jeśli znalazły się na niej osoby, które metalu za bardzo nie słuchają. Tylko po co komu znajomi nie słuchający metalu? W ogóle po co Wam jacyś znajomi?

Tomasz Michalski / [ 20.07.2024 ]




brak recenzji





Nick:  



E-mail:  



Treść komentarza:  



Suma 2 i 3 =








Tragedy
Disco Balls to the Wall

Napalm Records - 2021 r.




3/10



brak recenzji



© https://METALSIDE.pl 2000 - 2025 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!