Skoro debiutancki krążek "Liturgia" projektu Naktys za którym stoi Grzegorz Mirczak został wydany przez niezależną wytwórnię Zoharum to już wiadomo, że nie będzie metalowo, a będzie przynajmniej dziwnie. A zatem poprzez powyższe stwierdzenie niejako dokonuję przefiltrowania potencjalnych czytelników naszego portalu, by ci ortodoksyjni nie tracili czasu na recenzję. A pozostała grupa ciekawskich być może zastanawia się, co kryje w sobie projekt, którego nazwa w języku litewskim oznacza "noce" oraz, która wraz z logo projektu jeszcze bardziej insynuuje jakiś black metal. Tym bardziej z tytułem albumu "Liturgia". I dziwne motyle z okładki również mogą skłaniać ku pewnym wywodom.
Jednak z black metalem Naktys ma tylko wspólną, a przynajmniej podobną mroczną atmosferę, w której kotłują się emocje niezadowolenia i złości. Muzyka jest różnorodna gatunkowo ale prosta w swoich strukturach. Scala w sobie dynamiczne patenty muzyki industrialnej, melodyjne frazy muzyki EBM i cold wave, a także złowrogie akcenty muzyki noise oraz rytmikę i frazowanie wokalne rapu. Zazwyczaj tła kompozycji utkane są z prostych, transowych, łatwo wkręcających się w głowę melodii, które najczęściej nawiązują do muzyki elektronicznej z lat 80. lub do post-punkowej stylistyki czy klimatu dark ambient/dungeon synth.
Z kolei incydentalnie pojawiające się melodyjne gitarowe solówki czy brudne riffy wnoszą nieco rockowego akcentu, a nawet metalowego pazura. Przykładem może być utwór "Pustynia" z przesterowanymi gitarami i demoniczymi wokalizami. Lub w połowie gitarowy kawałek "Świadomość" łączący prosty punkowy sznyt i krzyczący śpiew (w stylu Siekiery) z muzyką cold wave. Tempa utworom nadają jednostajne rytmy z perkusyjnymi przejściami automatu. Chociaż dominuje średnie tempo, są również szybsze momenty. Jednak niezależnie od tempa całość jest hipnotyczna i transowa. A wszystko brzmi dość osobliwie i zdecydowanie niepokojąco.
I jak przystało na muzykę, która ma powiązania z rapem, warstwa liryczna jest bardzo istotna dla twórcy. Grzegorz Mirczak w swoich tekstach dokonuje "swoistej postmodernistycznej dekonstrukcji zjawisk, które go otaczają, zadając elementarne pytania filozoficznie, sławiąc zwątpienie i emanując przy tym iście punkową energią. Poprzez quasi modernistyczną poetykę, a także poruszając się w logice rozmytych esejów filozoficznych, stawia odpór ogólnikowym prawdom, głoszonych przez wielu".
Naktys dowodzi temu, że mrok jest także eksplorowany przez muzykę rap. Oczywiście w tym przypadku przez industrialny rap.