Column One powstał w 1991 w Berlinie. Trzon zespołu stanowią Jürgen Eckloff, Renè Lamp i Robert Schalinski, wykorzystujący do poszczególnych wydawnictw wielu współpracowników. Ma na koncie dużo wydawnictw pod swoim szyldem jak i kolaboracji. Swoją muzykę określają jako eksperymentalną, inspirowaną dekonstrukcjonizmem. Nurt myślowy dekonstrukcjonizmu powstał w Francji w drugiej połowie XX wieku, osobiście uważam go za irracjonalny i mijający się z rzeczywistością. Pomimo to muzyka oparta na założeniach osobliwej filozofii może okazać się ciekawa.
Niestety, moim zdaniem w przypadku omawianego zbioru płyt (wydanego cyfrowo oraz w postaci bogato przygotowanych CD) tak nie jest. Nagrania powstały w latach 1991-2010. W procesie twórczym wykorzystano też zapisy na taśmach z lat osiemdziesiątych. Jako się rzekło Column One eksperymentuje z dźwiękiem. Koncepty kolejnych płyt z cyklu mają wyrażać niezwykłe, nie do końca zrozumiałe dla mnie idee. Przykładowo "Religious Tools" powstał kiedy na dwa dni członkowie zespołu zamknęli się w kościele. Umieścili w tym budynku kilka mikrofonów i nagrywali swoje aktywności, m.in. zabawy z naczyniami liturgicznymi, uderzali nimi, przestawiali je, itd. Idei innych patronujących temu zbiorowi płyt w ogóle nie potrafię zrozumieć, są tak osobliwie przedstawione. Na przykład "Ta praca nie jest nagraniem. Istnieje jako ruch, nieskazitelna materia" - nie bardzo wiadomo o co chodzi.
Stylem muzycznym najbliżej Column One jest do ambientu i muzyki etnicznej. Metoda grania jest otwarta i improwizowana, nie posiada określonych reguł. Użyto bogatych środków wyrazu, różnorodnych instrumentów, śpiewów, nagrań terenowych, głosów ptaków i zwierząt, odgłosów wody, dźwięków takich jak ludzkie kroki. Nic ciekawego z tego jednak nie wynikło. Melodie i rytmy są proste, dziecinne, umiejętności gry na instrumentach są bardzo amatorskie, nie ma tempa, głębi, czegoś co przyciąga do słuchania. Utwory wloką się niemiłosiernie jak radziecki film propagandowy. Często nie słyszymy normalnej muzyki tylko stukanie, pukanie, plumkanie.
Przesłuchałem w całości wszystkie 5 płyt, ale nie mogłem się doczekać, kiedy to się skończy. Mimo wszystko nieliczne tracki są dość ciekawe. Kojarzą mi się trochę z Osjan, trochę z Za Siódmą Górą. Wojcek Czern, członek tego ostatniego zespołu (czyli Za Siódmą Górą) i twórca zacnego labelu OBUH Records wysoko sobie ceni twórczość Column One. Bardzo szanuję Wojcka, może jestem za mikry intelektualnie na taką muzę, ale nic na to nie poradzę. Dla mnie to jest słabe i po prostu sakramencko nudne.
Livius Pilavi / [ 21.04.2024 ]
|