Undergroundowa rodzima wytwórnia Putrid Cult wypuściła kolejne plugastwo, jakim jest split CD dwóch kapel. Połowę przestrzeni krążka wypełniają amerykańscy weterani z zespołu Sathanas, który istnieje od 1988 roku (z przerwani na zmianę nazwy na Bathym). Być może w związku ze stażem, niektórzy określają ich liderami amerykańskiego black death metalu. Szczerze mówiąc ja kojarzę tylko jedną z kilku kapel, w której grał perkusista Jim Strauss, kultowy Acheron. Chociaż starsi undergroundowcy mogą znać też Lethal Prayer. Muzyka Sathanas zawarta na splicie brzmi oldschoolowo w rozumieniu black metalu. Nie tylko ze względu na brzmienie ale i charakter muzyki. Utwory niosą ze sobą bluźniercze teksty, które rozbrzmiewają nad mrocznymi i ostrymi instrumentaliami. Można powiedzieć, że w ujęciu historii black metalu, kompozycje są na przełomie I i II Fali Black Metalu. Wiele patentów skojarzyło mi się z Hellhammer (zwłaszcza gitarowe riffy i tempo), także z Darkthrone, a może najmniej z Venom. Gdyby była to młoda kapela, powiedziałbym "ale to już było". Ale im wolno! Nie ulegli modzie, pozostali wierni swoim korzeniom.
Dalszą przestrzeń wypełnia polski Deathepoch - duet tworzony przez Lorda K. (znanego z Nekkrofukk, Sacrificulus, Goathrone, czy kiedyś z Hate i Azarath) oraz Morgula, właściciela wytwórni Putrid Cult. Po debiutnackim albumie "Abysmal Invocation" to jest ich drugi split. Muzycznie, Deathepoch, bardziej się skłania ku death metalowi, z bardzo brudnym brzmieniem gitar (przypominającym szwedzką death metalową szkołę). Pierwszy utwór "B.D" rozpoczyna się niczym intro wprowadzające industrialno-militarny bardzo złowieszczy ton, który toruje przestrzeń machinie wojennej. Wyraźnie słychać, że Deathepoch wprowadza wojenny nastrój swoimi niemiłosiernie masakrujacymi aranżacjami, którymi dowodzi monstrualny growling. Muzyka Deathepoch to zabójczy stop death metalu z industrialem, noisem i dark ambientem z domieszką grindcore'a oraz black metalu. To istna muzyczna artyleria. To potężny war metal, który uzupełniają odgłosy wyjących syren oraz przeraźliwe industrialno-noise'owe momenty. Jak i klimatyczne dark ambientowe dźwięki, co wnosi sporo atmosfery do tej bezlitośnie niszczycielskiej muzyki. Niektóre tematy rzeczywiście potrafią napawać trwogą i przerażeniem (zwłaszcza te w stylu kinematycznej muzyki rodem z post-apokaliptycznego horroru). Muzyka Deathepoch posiada bardzo undergroundowy charakter. Zdecydowanie to nie jest muzyka na salony, chyba żeby je zniszczyć.
Obydwie kapele serwują oldschoolowe klimaty, z tym, że Deathepoch wprowadza sporo elektroniki. Obie kapele prezentują zupełnie inny rodzaj metalu. Jednak łączy je wspólny mianownik - zło i mrok. Ale Deathepoch zdecydowanie ma większą siłę rażenia!