01. Before The Rooster Crows At Dawn 02. Trackless Wilds 03. He's Real 04. Vestapol Blues 05. Pray To The Sun 06. God's Will 07. Where Chilly Wind Blows 08. Our Lord, Our Savior 09. Tombstone 10. Blackwater Blues 11. Walking To The Graveyard 12. Lonesome Lament
W rok po wydaniu trzeciego albumu, wrocławski duet Blues For Neighbors wydał kolejny krążek. "Funeral Piles And Gallows" oczywiście kontynuuje obrany od początku przez zespół styl, czyli mroczną americanę, w której łączą w sobie dark country z bluesem. Szczerze mówiąc, jak już gdzieś wcześniej przytaczałem, z tego tego typu muzyką zapoznali nas już dawno David Vincent (ex-Morbid Angel) oraz Me And That Man (side project Nergala z Behemoth). A to dowodzi, że brać metalowa jest otwarta na innowacje muzyczne pod warunkiem zachowania tego, czego poszukują fani muzyki metalowej - czyli mroku i pierwiastka zła w muzyce.
Materiał "Funeral Piles And Gallows" rozpościera przed nami właśnie mroczny i na pewno pogrzebowy, oraz nieco ślamazarny klimat dzięki klasycznemu dla tej muzyki instrumentarium. Gitara rezofoniczna, akustyczna i elektroniczna, bandżo, mandolina, harmonijka ustna, cajon i instrumenty perkusyjne, a także z nietypowymi instrumentami w tym gatunku muzyki - keyboard i syntezator. Muzyka zazwyczaj nieco sennie płynie, poruszając się po country-bluesowych tematach przywołując obrazy niczym z westernu. Jednak nie jest to ten typ westernu, w którym rozlega ciągła strzelanina lub jakaś barowa bijatyka. W tym westernie raczej doznamy długich podróży po prerii, kanionach czy po wymarłych miejscowościach i starych cmentarzach. Tutaj usłyszymy wiele gitarowych melodii połączonych z melodiami harmonijki w spokojnej trochę transowej rytmice. Owa melodyka chwilami jest lekko psychodeliczna, czasem bardziej dynamiczna, a innym razem też nawet radosna.
Jednak mimo wszystko ten wzmożony muzyczny dynamizm podkreślany także przez bardziej energiczny śpiew wciąż jest stonowany. A wokalne frazowanie i barwa głosu są podobnie kształtowane jak przy wcześniej przytoczonych zespołach. Może nawet czasami słyszę podobieństwo do sposobu śpiewania Adama "Nergala" Darskiego w Me And That Man. Z kolei delikatne klawisze w tle wzmacniają ten ponury i mroczny nastrój, równocześnie wnosząc do tej muzyki szczypty współczesności, ale przede wszystkim kontrastu. Choć akcentów klawiszowych jest mało. Podobnie w jednym momencie pojawi się jakiś nagrany (włoskojęzyczny?) monolog.
I tak muzyka Blues For Neighbors przenosi nas z kraju nad Wisłą do kraju nad Missisipi. I to jest wspaniałe w tej muzyce. W dobie jakiegoś pośpiechu i owczego pędu warto posłuchać czegoś co nas spowolni.