Trzeci album francuskiej black metalowej hordy Pénitence Onirique zatytułowany "Nature Morte" ukazał się 3 listopada bieżącego roku za pośrednictwem Les Acteurs de l'Ombre Productions. Francuski black metal często jawi się jako jego bardziej artystyczna wizja osnuta w mrok i tajemniczość. I o ile norweski black metal jest częściej pierwotny (w sensie instynktów i zachowań), to Francuzi zazwyczaj chcą być wysublimowani i chociażby nie malują twarzy w wojenne czy demoniczne barwy. A w przypadku Pénitence Onirique skrywają je pod dziwnymi maskami, niczym jakieś mistyczne bractwo odprawiające rytuały. I by podkreślić ten wzniosły charakter grupy, muzycy nadali sobie równie tajemnicze pseudonimy - Noktürn, Obscur, Logos, Iendar, Bellovesos i Vorace Tenebrae. Także ten wysublimowany mroczny artyzm nawiązujący do religii i mistycyzmu zauważamy w okładce do albumu "Nature Morte". Cierniowa korona ozdobiona kwiatami nasuwa różne refleksje. Tytuły utworów także dają do myślenia. Zaś sam album jest koncepcyjny. A jego koncepcja jest fabularyzowaną interpretacją pracy francuskiego historyka i filozofa - René Girarda - na temat mimetycznego pożądania, kozła ofiarnego i rytualnej ofiary.
Mimo wszystko black metal, czy to norweski, czy francuski, czy inny - skupia w sobie te same emocje. Jednak o rożnym natężeniu. Furia, wściekłość, agresja, gniew, do których czasami dołączają się rozpacz, czy melancholia. I to usłyszymy w muzyce Pénitence Onirique. Chociaż jak określają promotorzy, album "Nature Morte" jest bardziej brutalny, szybszy, bardziej złożony i jest oznaką ewolucji zespołu, który nie chce popaść w stagnację. I rzeczywiście, mimo bardzo majestatycznego symfoniczno-klawiszowego wprowadzenia już pierwszy utwór ukazuje nieokiełzaną furię. Blasty i kanonada wściekłych specyficznie melodyjnych riffów wraz z demonicznymi wrzaskami rozdziera przestrzeń muzyczną. A perkusyjne zwolnienia i gitarowo-solowe melodie są tylko chwilowym wytchnieniem. Takie było pożądanie, czyli "Désir", naładowane silnymi emocjami, zmuszające do działania. "Mammonity" kontynuują temat silnych i bardzo porywczych emocji. Utwór ten dodatkowo ukazuje różnorodność wokalną, wprowadzając drugi wokal - growlujący krzyk. Natomiast "Nature morte" ukazuje inklinacje zespołu do post-metalowych klimatów. Kompozycja jest majestatyczna i powolna, niczym agonia w cierpieniu, ale potężna i demoniczna. Tutaj usłyszymy też majestatyczne melodeklamacje, a francuski język jest do tego idealny. W trakcie trwania utworu nasilają się emocje wraz z dynamiką i tempem. Pojawiają się też cięższe tłumione riffy i gitarowe solówki. Utwór wspaniale obrazuje naturę śmierci, moment umierania. Potem następuje spokój i "Lama Sabachthani" - instrumentalny utwór, w którym basista gra smutną melodię z gitarami w tle w post-rockowej aranżacji.
I kolejna kompozycyjna wściekłość to "Je vois Satan tomber comme l'éclair". Jeśli mowa o upadającym Szatanie jak błyskawica, to musi być szybko, agresywnie i głośno ale z poczuciem rozgoryczenia. Wrzaski, growle i melodeklamacje opowiadają całą historię. Tutaj demoniczna furia splatają się z melancholijnym nastrojem, który pogłębiają majaczące w tle klawisze. Przedostatni kawałek "Pharmakos" klimatycznie i potężnie, doom-death metalowo, przygotowuje sobie pole do rażenia emocjami bezlitosnej black metalowej wściekłości. Utwór zarazem agresywny i tym samym zawierający wiele melodii. Black metal i post-metal mieszają się w jednym kotle ze szczyptą progresywnego grania. A wściekłość i melancholia aż bulgoczą. Album wieńczy "Les indifferenciés", będący mroczną post-doom metalową kompozycją wypełnioną silnym gniewem i głębokim smutkiem oraz rozpaczą, gdzie potężne riffy przeplatają ze spokojnymi i klimatycznymi melodiami.
Wyraźnie słychać, że muzyka Pénitence Onirique cechuje się modernistycznym podejściem do aranżowania. Ich black metal posiada wiele innych naleciałości, zwłaszcza tych z przedrostkiem "post". A ten album zdecydowanie je wzmocnił.