Metalowcy z Rumunii z Blacksheep zaatakowali nas drugim albumem! Pierwszy powstał w dwa lata od powstania kapeli, czyli w 2014 roku. Obecnie grupa istnieje w nowym składzie: Liviu (jedyny od początku) i jego koledzy Răzvan Nae oraz Mihnea Mincă-Vangu. I właśnie oni nagrali "Bloodties" wydany przez rumuńską wytwórnię Loud Rage Music.
Nie wnikam w poprzedni album, ani wydane w międzyczasie EP'ki i single. Obecny materiał prezentuje kawał porządnego thrash death metalu z dużą dozą gitarowych melodii przeplatanych miażdżącymi riffami, bardzo dynamicznymi i łatwo wkręcającymi się w głowę. Niektóre gitarowe patenty podążają w stronę energicznego groove metalu i hardcore'a. Inne zaś przywołują na myśl szwedzkie death-metalowe zagrywki. Ciekawymi patentami okazały się chwytliwe solówki, czasem kojarzące się ze skandynawską metalową melodyką, a może nawet z wikińskim metalem. A innym razem z post-punkowymi chwytliwymi (wręcz zabawnymi) melodiami.
Z jednej strony jest oldschoolowo, a z drugiej to mieszanie thrashu, death i hardcore'a z bluesowymi skalami wprowadza niezłe zamieszanie aranżacyjne. Wychodzi z tego interesujący death'n'roll'owy miks. A mocny krzycząco-growlujący wokal doskonale wszystko scala. Chociaż wokalista czasami pozwala sobie na śpiewanie, takie ze zdartym gardłem. To wnosi jeszcze więcej death'n'roll'owego klimatu, przy którym trudno wytrzymać w bezruchu, więc dalej w pogo!
Blacksheep w swawolny sposób łączy w sobie powagę metalowego grania z rock'n'roll'owym sznytem.
Paweł "Pavel" Grabowski / [ 15.12.2023 ]
|