01. Zombie Inferno
02. Putrefying Corpse
03. Dead Parade
04. Malignant Maggot Therapy
05. Carved
06. Born Infernal
07. To Die
08. Affliction of Extinction
09. Tales of Melting Flesh
10. Environcide
11. No God Before Me



We wrześniu 2022 roku supergrupa Bloodbath powróciła po czteroletniej przerwie ze swoim szóstym studyjnym albumem. Wielbicielom klasycznego, old-schoolowego death metalu nazwy zespołu raczej nie trzeba przybliżać. Natomiast tym, którzy śmierć dawkują sobie w zdecydowanie mniejszych proporcjach wyjaśniam, że Bloodbath to projekt weteranów, którzy po prostu postanowili pograć sobie "w starym stylu". Obecnie w składzie są muzycy Katatonii, jest były pałker Opeth, wokalista Paradise Lost, a na drugiej gitarze: młodsza krew z Lik. Czy "Survival of the Sickest" to udany hołd muzie wczesnych lat 90.?

Na omawianym krążku muzycy nie bawią się specjalnie w budowanie klimatu: po krótkim intro od razu skórę młócą mięsiste riffy i perkusyjna kanonada Axenrota. "Zombie Inferno" dobrze pokazuje, czym będzie "Survival of the Sickest": będzie krew, będą flaki, będą przecinające żyły gitary i łamiące kręgosłupy zmiany tempa. Oczywiście Bloodbath nie bawi się tutaj w granie progresywnego metalu, ale rzeczywiście kompozycje potrafią zaskoczyć swoją budową. Możemy zacząć od szybkiej, bezkompromisowej rzeźni, by dość szybko przejść do powolnych, wysysających życie partii. W większości wypadków, któreś z tych temp jest dominujące, a cała reszta pełni bardziej formę odświeżającego przerywnika. Fajnie to wyszło szczególnie w "Born Infernal", ale są też i kawałki zbudowane wokół konceptu zmieniających się prędkości - jak chociażby "Affliction of Extinction" czy "Tales of Melting Flesh". To właśnie w takich numerach klasę pokazuje Axenrot, którego precyzyjne przejścia budzą prawdziwy podziw - bez dwóch zdań to obecnie jeden z najlepszych pałkerów w metalu.

Na "Survival of the Sickest" są zarówno fragmenty, w których broczymy po pas we krwi, pędzimy na złamanie karku, jak i kroczymy powoli, bez nadziei na lepsze jutro. Tutaj warto wyróżnić duszny "No God Before Me". Nawet jeśli gdzieniegdzie przebijają się promyki słońca w postaci melodyjnej drugiej gitary (jak np. w tle "Affliction of Extinction"), to szybko zostaje ona zgnieciona nawałnicą innych dźwięków. Do uszu co chwilę dochodzą bowiem ciekawe riffy - niekiedy wykręcone jak "Malignant Maggot Therapy", innym razem bardziej tradycyjne, jak chociażby w "Born Infernal" czy "To Die". Gorzej niestety z solówkami, na które chyba zabrakło już pomysłu. Osobiście lubię dłuższe, melodyjne popisy, natomiast tutaj wszystkie tego typu partie zrobione na jedno kopyto: są dość krótkie i hałaśliwe, przypominając bardziej to, co na swoich płytach wyczyniał w tym temacie Slayer. Niby pasuje to do przyjętej przez muzyków formy, no ale z drugiej strony ze dwie dłuższe partie nikogo by tutaj, nomen omen, nie zabiły.

A czy na "Survival of the Sickest" zabijają z kolei wokale? Old Nick (a więc Holmes z Paradise Lost) śpiewa sucho i beznamiętnie. Miejscami nieco różnorodności wprowadzają zaproszeni goście (w "Putrefying Corpse" świetnie wypadł Barney z Napalm Death), ale 95% tych tekstów o byciu rozszarpywanym czy zakopanym żywcem ubrana jest właśnie w niskie, depresyjne, pozbawione życia growle. Te jednak idealnie pasują do omawianego materiału. Materiału, który sceną nie zatrzęsie, ale jednocześnie jest miłym hołdem dla zespołów pokroju Dismember, Entombed czy Grave. Jeśli muza tych kapel grzeje Wasza serducha, to po "Survival of the Sickest" śmiało możecie sięgać.

Zombie Inferno:



Tomasz Michalski / [ 29.10.2023 ]




brak recenzji





Nick:  



E-mail:  



Treść komentarza:  



Suma 2 i 3 =








Bloodbath
Survival of the Sickest

Napalm Records - 2022 r.




7/10



brak recenzji



© https://METALSIDE.pl 2000 - 2024 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!