Paarabola jest solowym projektem pewnego warszawskiego muzyka, który współtworzył inny projekt - trio Yutani. I o ile ten drugi psychodelicznie łączył gitarowe granie z elektroniką, to już solowy projekt jest czysto elektroniczny. I na tym mógłbym skończyć tą recenzję zakładając, że MetalSide nie jest miejscem na ten rodzaj muzyki.
Ale mimo, iż Paarabola nie jest metalowym projektem to klimat jaki wytwarza ta muzyka może przyciągać fanów mocniejszej i jednocześnie klimatycznej muzyki. Owszem, takie elektroniczne granie w stylu klubowego techno czy rave może na pierwszy rzut oka odpychać potencjalnego słuchacza szeroko pojętej muzyki metalowej to w tym przypadku utwory z "Pure Holistic Evil" mają w sobie coś tajemniczego i intrygującego. Przede wszystkim wyraźne zamiłowanie do mroku i oczywiście rytmicznego transu z futurystycznym (albo jak kto woli - z post apokaliptycznym) i często złowieszczym klimatem.
Różne elektroniczne sample i loopy oraz dziwaczne melodie, niezidentyfikowane dźwięki i transowe ale energiczne rytmy tworzą to "czyste holistyczne zło". W muzyce "Pure Holistic Evil" wyraźnie wyczuwa się ten pierwiastek zła. Nawet jeśli pojawiają się wręcz taneczne utwory. Jednak zdecydowana większość kompozycji jest w stylu dark electro, dark techno z domieszką industrial i dark ambient. A pewne sekwencje z powodzeniem mogłyby posłużyć za ścieżkę dźwiękową do jakiegoś mrocznego thrillera science fiction w stylu "Terminatora" czy "Blade Runnera".
Ta muzyka wyraźnie wskazuje, że artystyczna kreacja "zła" już nie jest zarezerwowana tylko dla artystów rockowo-metalowych, a coraz częściej pierwiastek zła i mroku zaczyna zasiedlać rejony muzyki elektronicznej, a nawet rapu, czy muzyki pop. Pytanie, czy interesuje nas muzyka czy zło w niej tkwiące? A może to i to?