"Pure Heart" to debiutancki materiał założonej w 2017 roku formacji Clayseny i mało brakowało, a byłby również i... jej ostatnim. Grupa przystąpiła do jego tworzenia z prawdziwym zapałem, po drodze grając nawet kilka koncertów, ale w marcu 2019 roku uszczupliła się o basistę oraz... wokalistę (Gołaszewski postanowił się bowiem skupić na działalności we Frontal Cortex). Koniec końców krążek udało się jednak wypuścić w świat - wydawcą został Ermland Productions, a obecnie (dość prostego digipaka) możemy zakupić za pośrednictwem Moans Music.
Pierwszy długograj kapeli... zbyt długi nie jest, ponieważ zawiera on 7 utworów, trwających niecałe 29 minut. Na szczęście są one na tyle ciekawe i rozbudowane, że do płyty chce się w miarę regularnie wracać. Oto bowiem otrzymujemy interesującą mieszankę muzyki progresywnej i alternatywnego metalu, miejscami zahaczającą również i o nieco bardziej melancholijne klimaty. Pełno na "Pure Heart" skomplikowanych, matematycznych wręcz partii, okraszonych fajnymi riffami (np. w "Laura P.", "Note from Diary" lub "Crossroads"), przypominających niekiedy dokonania Tool lub A Perfect Circle. Grupa potrafi też się oczekiwaniami słuchacza pobawić, niespodziewanie stopując czy inteligentnie łamiąc rytm utworu (jak w moim ulubionym "Gentle Lover").
Muzycy fantastycznie się na tym krążku dogadują - choć słychać wyraźnie, że z amatorami do czynienia nie mamy, to jednocześnie nikt nie próbuje wychodzić przed szereg. Każdy zna swoje miejsce i robi co do niego należy. Marcin dostarcza świetne, rzężące partie basu (a niekiedy podbija gitarowe riffy), Emil zachwyca precyzją na perkusji (jakaż końcówka "Gentle Lover"!), a gitarzyści (w tym znany z Vader China) niekiedy malują tło delikatnymi partiami, by innym razem, jak w "Lodge", konkretnie przylutować (na drugim krążku chciałbym jednak aby Jarek i Paweł dostali możliwość wyczarowania jakiejś solówki). Nad tym wszystkim pięknie górują linie wokalu Grzegorza Gołaszewskiego - raz mocne i agresywne, ale też i miejscami zaskakująco przyjemne dla ucha, dzięki czemu da się nawet to wszystko pod nosem nucić.
"Pure Heart" to płyta ciekawa i nieszablonowa, jednocześnie niepozbawiona również partii bardziej melodyjnych. Z jednej strony nie dla każdego, z drugiej: zdecydowanie najbardziej przystępna z całego katalogu nie tylko Ermland Productions, ale również i Moans Music. Jeśli jesteście fanami połamanych rytmów - w ciemno sprawdźcie zarówno Clayseny, jak i kapelę byłego frontmana, a więc Frontal Cortex. Ja z pewnym niepokojem czekam teraz na następcę "Pure Heart". No bo czy nowy wokalista w postaci Kacpra Kubryńskiego wpasuje się w styl grupy? Nie wiem, ale chętnie sprawdzę.