01. Why Has It Come to This 02. Heroes 03. Just Say No 04. War Games 05. The Silence 06. Get Me a Doctor 07. Blood from a Stone 08. Melody in Me 09. Fine Line 10. The Falcon 11. Judgement Day
Airforce to brytyjska grupa heavy metalowa, działająca od 1987 roku i posiadająca w swoim składzie m.in. Douga Sampsona - byłego pałkera Iron Maiden. Mimo iż kapela działa na muzycznym rynku od wielu lat, to na swoim koncie (przynajmniej na razie) posiada tylko jeden album: wydany w 2016 roku retrospektywny "Judgement Day". Wydawnictwo to dostałem od samego zespołu w wersji cyfrowej, a w paczce, oprócz plików muzycznych wysokiej jakości, znaleźć również mogłem okładkę (pomimo sporej wagi jest ona jednak mocno niewyraźna i postrzępiona) oraz bardzo ładną notkę biograficzną, zawierającą również pełną dyskografię oraz aktualny skład. Całkiem fajnie, a jak natomiast z muzyką?
"Debiutancki" krążek Airforce zawiera numery nagrane na przestrzeni wielu lat. Poszczególne części "Judgement Day" zarejestrowane zostały bowiem w 1987, 1993, 2010 i 2016 roku - i to niekiedy w zupełnie różnych składach. Śmiało można więc powiedzieć, że album ten, to taki "best of", ale zawierający kawałki, które z jakiegoś powodu nigdy wcześniej nie ujrzały światła dziennego. W przypadku tego typu albumu naturalne mogą być obawy, co do spójności zawartego na nim materiału. Wszak przez prawie 30 lat wspólnego grania styl grupy może ulec poważnym zmianom. "Judgement Day" trzyma się jednak muzycznych ram wytyczonych w latach 80-tych: otrzymujemy proste konstrukcyjnie, szalenie przebojowe numery, które mogłyby królować w rozgłośniach radiowych trzy dekady temu. Hard rock miesza się więc tutaj ze heavy metalem, ale w tej wersji "złagodzonej" - z gitarami będącymi bardziej w tle.
O ile większość klasycznych grup w tamtym okresie ponosiło sromotne klęski komercjalizując swoje brzmienie, tak Airforce brzmi... naprawdę nieźle. Poza bezpłciowym "Get Me a Doctor", krążek "Judgement Day" zawiera w zasadzie same hity. Mamy i szybkie, przypominające dokonania amerykańskich grup (czyżby dlatego muzyka Brytyjczyków cieszy się takim zainteresowaniem za oceanem?) kawałki, w stylu "Why Has It Come to This", "Melody in Me" czy "Fine Line". Jak i te nieco spokojniejsze, utrzymane w średnim tempie, jak chociażby, prowadzony przez fajną linię basu, "War Games". Genialną pracę wykonuje na całym wydawnictwie Chop Pitman - w zasadzie każdy numer posiada imponującą, wpadającą w ucho solówkę tego Pana, a taki "Heroes" dzięki niej ze średniaka urasta wręcz do rangi ozdoby krążka. Wielkie brawa! Mimo że na płycie usłyszymy aż czterech wokalistów, to trzech z nich posiada bardzo zbliżone, nieco chropowate barwy głosu (świetny Fred Ball!) - nie odnosimy więc wrażenia obcowania z zupełnie innymi składami. Pewnym wyjątkiem jest śpiewający wyżej Sam Sampson, no ale trzy kawałki z jego udziałem, za sprawą łagodnych linii syntezatorów, są tutaj tak "ejtisowe", że pasują do tej retro-stylistyki "Judgement Day" jak ulał.
Pierwszy oficjalny album formacji Airforce to bardzo ciekawe, choć mało znane wydawnictwo. Przypomina składankę największych hitów grupy, która największe sukcesy świętowała w latach 80-tych - z tym, że Brytyjczycy powstali pod koniec tamtej dekady, a większość kompozycji napisali po 1990 roku. Jest szalenie przebojowo, mocno archaicznie, miejscami nieco kiczowato i... wcale mi to nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie: dzięki temu klimatowi retro bardzo dobrze się przy dźwiękach doświadczonych muzyków bawiłem. Jedyną rzeczą do której naprawdę mogę się przyczepić, to brzmienie niektórych instrumentów w poszczególnych utworach. Ufam jednak, że na tworzonym właśnie nowym krążku wszystko będzie grać już w sposób odpowiedni.