01. The First Gods (Intro)
02. Ancient Domains of Mystery
03. The Succession Myth
04. Ransom of Tartarus (Instrumental)
05. Writhing Mass of Primal Chaos
06. Caligine
07. Ouroboros
08. Hall of Epiphany (Instrumental)
09. Blood of Cerberus
10. Hegemony (Outro)



W 2016 roku doszło do ponownego spotkania członków pierwszego składu death-metalowego Abysal, a więc (głównodowodzącego) Marada i, znanego z projektu [4672] czy [vz], Młodego (tudzież [dema]). Panowie, po wielu latach, znów postanowili razem pograć śmierć-metal i efektem ich pracy okazał się pierwszy pełny album w historii tej grupy. "Theogony" przybrał formę bardzo ładnego digipaka, z całkiem niezłym artworkiem na froncie (Absumaniac). W środku znajdziemy wszystkie teksty utworów, skład grupy, płytkę z ładnym nadrukiem, a pod nią: ślicznego węża i cytat Carla Sagana. Rewelacja!

Po włożeniu nośnika do odtwarzacza i usłyszenia przyjemnego, klimatycznego intro... dostajemy obuchem w skroń. "Ancient Domains of Mystery" to bowiem mocno połamany kawałek, w którym jeden dziwny riff goni kolejny, Marad piłuje bez opamiętania wiosło, Piotr Kaźmierski wściekle drze się do mikrofonu, a zaprogramowany przez [dema] automat perkusyjny dosłownie startuje w kosmos. Ledwo początek płyty i już jest szalenie i bezkompromisowo - a dalej wcale bardziej przystępnie nie jest. Oczywiście zdarzą się chwile oddechu, w postaci drobnych przeszkadzajek ("Ransom of Tartarus" czy "Hall of Epiphany" przywodzą na myśl "noise'y" z albumów [4672]), no ale jednak w tych bardziej standardowych kompozycjach Marad i spółka hamulców nie używają.

Zresztą, słowo "standardowe" średnio pasuje do muzyki Abysal, bowiem poszczególne kompozycje nie mają jakoś wyraźnie nakreślonej struktury. Nie ma tutaj podziału na zwrotki czy refreny, tak więc nie spodziewajcie się tego, że będzie łatwo. Od początku jest jazda bez trzymanki i albo zapniecie pasy, albo wyjdziecie ze spotkania z Abysal z połamanymi żebrami. Niekiedy kawałki pędzą na złamanie karku napędzane jakimś fajnym riffem, tylko po to, aby na chwilę niespodziewanie zwolnić, łamiąc tym samym oczekiwania słuchacza. Taki (świetny swoją drogą) "Blood of Cerberus" zaczyna się powoli, Masa melorecytuje dziwny, trudny w interpretacji tekst i gdy myślimy, że będzie miło i melodyjnie: wchodzi sieka taka, że aż głośniki z mebli spadają. Aż ciężko miejscami to wszystko ogarnąć...

Pomimo 10 utworów w trackliście, to całe szaleństwo "Theogony" zamyka się w granicach 23 minut. Ściana dźwięku dosłownie gniecie słuchacza, z każdą minutą pozbawiając go oddechu. Na pewno nie jest to muzyka dla każdego: jest trudno, nieprzystępnie i nie raz będziecie się zastanawiać nad tym, co autorzy mieli tutaj na myśli. Mimo iż krążek przesłuchałem wiele razy, to po kolejnym włożeniu do odtwarzacza potrafiłem wyłapać nuty, które wcześniej przegapiłem. Wielu z Was się od niej odbije - ja natomiast z chęcią sprawdzę kolejne wydawnictwo od Abysal. No właśnie, gdzie ono w ogóle jest?

Caligine:



Tomasz Michalski / [ 15.03.2020 ]




brak recenzji





Nick:  



E-mail:  



Treść komentarza:  



Suma 2 i 3 =








Abysal
Theogony

Abysal - 2017 r.




7,5/10



brak recenzji



© https://METALSIDE.pl 2000 - 2025 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!