Devilsnack to formacja która powstała w 2017 roku i EP'ką "Gamma Mutant" wychodzi po raz pierwszy do ludzi. Na krążku znajdziemy cztery kompozycje (trzy "regularne" i jedną oznaczoną jako bonus), a całość zamyka się w 14 minutach. Tyle tytułem wstępu i przechodzimy do dźwięków zawartych na wydawnictwie.
Muzycznie mamy tutaj groove metal grany w dosyć umiarkowanych tempach. Nie ma szaleńczych riffów i perkusyjnej nawalanki. Otrzymujemy za to dosyć mocarny sound i dużo grania dołem. Od ręki chciałbym pochwalić zespół za to, jak ten materiał brzmi. Jest przestrzeń i bardzo dobre proporcje instrumentów. Bardzo fajnie to wszystko siedzi. Pierwsze dwa utwory są dosyć podobne do siebie i to przy dłuższym materiale może być lekkim problemem. Wydaje się, że muzycy mają jednak tego świadomość i jak pokazuje numer trzy, czyli "Desert Walk", potrafią zaskoczyć. Utwór bonusowy (hmm... w sumie nie ogarniam koncepcji numeru bonusowego na pierwszy wydawnictwie...) ma bardzo intrygujący tytuł: "Saddling a Unicorn" i troszkę odstaje muzycznie jeśli chodzi o te "regularne numery". Z drugiej strony pokazuje bardziej luzackie podejście Devilsnack do granej muzy. Koncertowo - pewno pozycja obowiązkowa i srogi killer.
Cóż można powiedzieć o tym wydawnictwie? Brzmi to bardzo profesjonalnie i chłopaki pomysł na swoje granie mają. Nie jest to muza odkrywcza i bez problemu można sobie dopasować podobieństwa i inspiracje... pierwsza z brzegu - utwór "Razorblade" baaardzo momentami pachnie Corruption. W tym numerze siadła mi solóweczka: taka zgrabna i elegancka. Dużo basu w tym graniu, to dla mnie zawsze jest plusik. Schludnie wydany digi, dobre brzmienie i sprawni muzycy. Może być chleb z tego Devilsnack.