01. Intro 02. Lupus Regnum 03. The Whip of Blasphemer 04. Raven's Head 05. Ash Borer 06. Necrosis 07. Siewcy zarazy 08. Deus Mortem Apostoli 09. The Funeral Pyre
Pożoga to banda bluźnierców z Jeleniej Góry siejąca zarazę od 2012 roku. Na koncie do tej pory miała jedno wydawnictwo, a więc demówkę "Infernal Seeds" wydaną w 2014 roku. Ale w grudniu 2018 roku udało jej się wypluć swój debiutancki krążek zatytułowany "The Funeral Pyre". Krążek nagrany, jak na prawdziwy black metal przystało, w piwnicy gitarzysty. Szybko trafił on w moje recenzenckie szpony, jednak przez natłok pracy nie mogłem mu poświęcić tyle czasu, na ile zasługiwał. Na szczęście, w końcu i na niego przyszła jednak kolej.
Płyta w wersji fizycznej prezentuje się wyjątkowo złowieszczo: nośnik zapakowany został w jewel-case, front którego zdobi niepokojący obraz Kostuchy, karmiącej obwisłym cycem czarnego nietoperza (logo grupy można było jednak nieco pomniejszyć lub przesunąć w górę, bo trochę zasłania szczegóły). Dość niestandardowo rozkładana książeczka z tekstami zawiera nie mniej interesujące ilustracje - i wszystkie są pracami Valerego Bernarda, a więc zmarłego w 1936 roku francuskiego artysty, mającego obsesję na punkcie śmierci. Trudno o lepszy wybór w kwestii layoutu! Klimatyczne opakowanie skrywa nie mniej klimatyczną zawartość: "The Funeral Pyre" to 41 minut mrocznych, posępnych dźwięków, ale nie takich jakby wydobytych ze skutej lodem północnej części Norwegii...
Debiutancki materiał kwartetu z Jeleniej Góry to muza cmentarna, śmierdząca trupem i zbutwiałymi liśćmi. Niedoskonała pod względem realizacyjnym i jednocześnie dzięki temu szalenie autentyczna i budząca grozę. Po hałaśliwym, gitarowym intro od razu wrzuceni jesteśmy w dół pełen gnijących wokali, szybkich, wysokich partii gitar i walącej bez znieczulenia perkusji. Mamy często zmieniające się tempa i lekko anty-kościelny za sprawą tekstów ("The Whip of Blasphemer") black metal. Wraz z czwartym numerem zaczyna się robić jeszcze ciekawiej, ponieważ obok tej, celowej trzeba dodać, brzydoty pojawiają się również wpadające w ucho melodyjne partie, jak np. w "Raven's Head" czy "Ash Borer". Zanim się słuchacz otrząśnie, Pożoga zaskakuje po raz kolejny waląc w łeb dwoma numerami ("Necrosis" i "Siewcy zarazy") okraszonymi polskimi i, co ważne, bardzo dobrymi tekstami (polecam zapoznać się z nimi w książeczce). Aby na końcu wrócić do tego, co serwowała na początku, a więc napędzanego żądzą mordu, połamanego, niezwykle złowieszczego black metalu.
"The Funeral Pyre" to bardzo dobry debiut, którego fani mroczniejszej muzy nie powinni przegapić. Turpistyczne dźwięki Pożogi wciągają słuchacza i nie pozwalają się wyrwać, budzą niepokój i jednocześnie niezdrową fascynację. Z uwagi na brak standardowej struktury utworów nie jest to może krążek łatwy w odbiorze, no ale w końcu sam black metal to nie miód i orzeszki. Jeśli brakuje Wam takiego posępnego, niezwykle klimatycznego grania, to debiut "siewców zarazy" powinien znaleźć się na Waszej półce. Bo choć muza to iście cmentarna, to jednak przeznaczona nie tylko dla nekrofilów.