1. Remnants of the Fallen
2. Novus Ordo Seclorum
3. Flagellum Dei
4. Seraphical Euphony
5. Moral Evasion
6. Primal Cosmic Ascendancy
7. Zephyr of Grace
8. Empyrean Yearning
9. Blood of the Ancients



Hyperion to szwedzka formacja, która powstała w 2007 roku i w swoim dorobku ma jedną płytę. Album "Seraphical Euphony" (z 2016 roku) powstawał dosyć długo, bo jego nagrania odbyły się w latach 2013-2015. W sumie niewiele więcej wiem o tej kapeli, więc czym prędzej przejdźmy do muzyki.

Hyperion z łatwością umieścimy w łączonej szufladce "melodyjny black/death metal". Filozofii tutaj specjalnie nie ma i nie ma co się nad tym rozwodzić. Zaczynamy dosyć spokojnym i klimatycznym intro, które przenosi nas w jakiś magiczny świat. Jednak te dwie minuty to tylko i wyłącznie cisza przed burzą. Wraz z pierwszymi sekundami "Novus Ordo Seclorum" spada na nas nawałnica dźwięków. Black metalowy riff, growlowany skrzek i po chwili blasty dopełniające tego dzieła zniszczenia... Dosyć szybko jednak pojawia się gitarowa melodia i impet nieznacznie słabnie. Po chwili mamy jeszcze dosadniejsze zwolnienie i można się pomału z tym wszystkim pogubić. Drugą opcją jest wsłuchanie się w te wszystkie muzyczne zawijasy. Jak che się dłużej obcować z tym albumem, to innego rozwiązania nie ma.

Muzyka Hyperion to bezustanna zmiana w dwóch kierunkach - szybciej/wolniej. Muszę przyznać, iż chłopakom to balansowanie bardzo zgrabnie wyszło. Poszczególne kompozycje są bogato zaaranżowane (w końcu mamy 3 gitary!) i sporo się w nich dzieje. A przecież jeszcze mamy klawisze, które gdzieś tam w tle swoje dokładają. Niesłychana lekkość przechodzenia z klimatu w klimat robi na mnie spore wrażenie. Hyperion bez problemu potrafi rozpocząć numer akustyczną gitarą, pocisnąć za chwile skrzekliwym blekiem, otrzeć się po drodze o death, by pod koniec utworu flirtować z klasycznym heavy metalem. Takie cuda dzieją się w kompozycji "Flagellum Dei".

Utwory są dosyć długie, bo pięciominutowe to są z tych najkrótszych. A mamy przecież takie i ponad ośmiominutowe. Zupełnie się nie odczuwa tych długości. Aranżacje są tak bogate, że człowiek nawet nie pomyśli o nudzie. Tutaj cały czas jest petarda i moc. Nie ma czasu na jakieś rozkminy, bo muza pędzi na złamanie karku. Przyznam szczerze, że kapitalnie się słucha tego albumu. Szczególnie jak człowiek jakiś taki zmęczony/znużony jest. Petarda na słuchawkach i moc wraca od razu.

Dobra, nie ma co tutaj dłużej o tym nie pisać. Znacie zespół Dissection? No to już wiecie dokładnie o czym tutaj jest mowa. Oczywiście nie można powiedzieć, że Hyperion to kalka tej doskonałej formacji, ale o pilnym uczniu już jak najbardziej tak. Uczeń bardzo pojętny i zdolny, to bez dwóch zdań. Dziwiłem się czytając opis dołączony do płyty, że aż tak długo trwało nagranie tego albumu. Wszak wciąż mówimy o debiucie. Jednak już podczas pierwszego odsłuchu wszystko stało się dla mnie jasne. Bogactwa dźwięków i motywów zawartych na tym materiale nie powstydziłaby się kapela z bogatą dyskografią. A tu "świeżaki" z takim czymś wyskakują. Brawo!

"Seraphical Euphony" to świetny album, bardzo przemyślany i doskonale złożony. Niby nic nowego, a całkiem świeże spojrzenie na ograne motywy i patenty zrobiło robotę. Dodatkowym atutem muzyków zespołu Hyperion jest ich swoboda i wizja w komponowaniu. Nie ograniczają się do ciśnięcia w jednym kierunku. Mamy sporo wątków i tematów w obrębie poszczególnych kompozycji. Jeśli ktoś lubi melodyjny death przeplatający się (i świetnie uzupełniający) z klimatycznym black metalem, a całość podlane szwedzkim (a jakże!) sosem to polecam. Bez dwóch zdań.

Novus Ordo Seclorum:



Piotr "gumbyy" Legieć / [ 28.04.2019 ]




brak recenzji





Nick:  



E-mail:  



Treść komentarza:  



Suma 2 i 3 =








Hyperion
Seraphical Euphony

Black Lion Records - 2016 r.




8/10



brak recenzji



© https://www.METALSIDE.pl 2000 - 2023 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!